Przebudziła
się koło piątej. Starała się zasnąć, jednak nie dało już rady. Zrezygnowana
wstała z łózka i wykonała wszystkie poranne czynności. Ubrała się ciepło i
biorąc aparat, wyszła ze swojego hotelu. Usiadła na ławeczce przed hotelem i czekała na wschód
słońca. Kiedy słońce zaczęło się
pojawiać na horyzoncie, Julia robiła zdjęcia jak opętana. Zaczęła również myśleć ile ją ominie kiedy umrze. Nie pozna uczucia
jakim jest miłość. Nie pozna smaku ust chłopaka, w którym by była po uszy
zakochana.. Nie pójdzie na swój najważniejszy bal w życiu jakim jest
studniówka. Nie będzie się denerwować przed maturą, ani przed własnym ślubem.
Nie urodzi dzieci i nie będzie szczęśliwą matką z ukochanym mężczyzną przy
boku. Tyle fantastycznych rzeczy ją ominie! Tępo wpatrzona w horyzont przed
sobą, że nawet nie zauważyła jak Wellinger przed nią przebiega i siada obok
niej. Zamachał jej ręką przed oczami.
Kiedy się ocknęła ze swoich przemyśleń, spojrzała na niego.
- Tak? –
zapytała i wyłączyła aparat.
- Chciałem
się zapytać co stało się wczoraj. Nikt tak nagle nie blednie… - powiedział dość
niepewnie.
- Po prostu źle się poczułam. Strasznie rozbolał
mnie brzuch, a ja tak po prostu reaguje – wymyśliła na poczekaniu i wzruszyła
ramionami. Nie lubiła kłamać, ale robi to w słusznej sprawie. Nie chce od
nikogo litości. Tyle w temacie. Po chwili zobaczył na jej policzku łzę. Ujął
jej twarz w swoje zimne dłonie, powodując tym na jej ciele gęsią skórkę i
zapytał ciepłym głosem.
- Co się
dzieje, Julka?
- Czasem mam
chwile załamania. Przejdzie mi kiedyś – uśmiechnęła się przez łzy i ponownie
wzruszyła ramionami. Westchnął i opuścił
ręce. Czuł się taki bezradny w tej sytuacji. Dziewczyna, którą bardzo polubił i
która mu się bardzo podobała, płakała.
- Opowiedz
mi coś o sobie. – poprosiła. Wytarła łzy
i już była gotowa by swoje myśli zająć jego opowieściami.
- Co
konkretnie?
- Cokolwiek.
Co robiłeś jak byłeś mały, co robisz jak spotkasz się z przyjaciółmi… Wszystko.
- W porządku
– uśmiechnął się do niej ciepło – Więc urodziłem się dwudziestego ósmego
sierpnia, najbardziej fajnego roku czyli 1995. Mam dwie siostry – Julię i
Tanję, które bardzo mnie wspierają. Zazwyczaj jak wracam z zawodów, to
imprezujemy z przyjaciółmi. Jakob i Christian są naprawdę w porządku. Pół roku
temu zerwałem z dziewczyną, więc skupiam się tylko na skokach – uśmiechnął się
i spojrzał na nią. – To koniec mej ciekawej historii.
- Powiem ci
coś. Też urodziłam się dwudziestego ósmego sierpnia. I też 1995 roku – zaśmiała
się i spojrzała w jego niebieskie oczy.
- Naprawdę?!
Ale fajnie – zatarł ręce.
Rozmawiali
jeszcze przez dobrą godzinę. Jej smutny humor poszedł sobie, a jego miejsce
zajęły pozytywne myśli i słuchanie żartów Andiego.
Miał
naprawdę dar
do opowiadania.
Odprowadził ją pod same drzwi i
powiedział, że w razie kolejnego małego załamania zawsze może do niego wpaść i
się wygadać. Podrapał się po głowie. Widać, że się trochę stresował.
***
Ledwo wszedł do pokoju, a już został
zaatakowany poduszką Wanka.
- Weź się uspokój – powiedział Wellinger i
odrzucił.
- Widziałem was, widziałem was! – gadał
jak dziecko, które przyłapało rodziców na całusie.
Brakowałoby tylko, żeby „Pan Żyrafa”
skakał po łóżku i pokazywał palcem. Welli momentalnie dostał różowych wypieków
na twarzy. Nie lubił takich sytuacji.
- Ok. Masz rację. Tak, Julia mi się podoba
– wywrócił oczami i walnął się na swoje łóżko.
- No to bierz się za nią! Jest naprawdę
fajna. Co jak co, ale gdyby była ciut starsza to sam bym się za nią wziął –
poruszał zabawnie brwiami, za co został od razu zgromiony wzrokiem przez
Welliego.
Andi wziął prysznic i przebrał się. Potem
wszyscy spotkali się na stołówce, a potem udali się na skocznie by wykorzystać
czas i skoczyć kilka razy. Zawody się skończyły dzień wcześniej, więc teoretycznie
mogli wracać do domu, jednak trener zarządził zupełnie inaczej.
***
Kiedy był w locie, obserwowała go swoimi
brązowymi oczami. Trzymała za niego
kciuki, chociaż skoki nie były punktowane. Coraz bardziej przyznawała się do
tego, że coraz bardziej ją do niego
ciągnęło. Kiedy rano opowiadał o sobie, przeniosła się w inny wymiar.
Potrafiła sobie wszystko wyobrazić.
Wieczorem znów zrobili małą imprezę. Tym
razem powodem było zakończenie zawodów w Klingenthal, które dla Niemców były
dość udane. Wszystko miało miejsce oczywiście u Wellingera i Wanka.
Zastanawiała się, jak można codziennie imprezować?
Dziewczyna zamiast siedzieć w pokoju i
rozmawiać z chłopakami, wyszła sobie na balkon w bluzie, którą zwinęła z
krzesła. Kiedy ją założyła, wiedziała już do kogo należy. Poznała ten zapach.
Obserwowała sobie przyrodę. Pod kątem tego, że każdy dzień jest inny.
Wszystko wygląda inaczej choć na pierwszy rzut oka jest tak samo. Zastanawiała
się czy ona już jest taka przeczulona i bardziej wrażliwa, bo zostało jej niewiele
życia, czy po prostu tak zawsze miała? Że dostrzegała coś czego nikt inny nie
dostrzegł.
I co tu teraz robić… Że muszę smutać, kiedy mam tak wspaniałe
i rozgadane towarzystwo. Chciałabym to zmienić, w sensie siebie
w tym momencie, ale mój organizm widocznie potrzebuje trochę poużalania się nad sobą. Jak mnie
to wkurza.
- Idź do niej młody! – usłyszał od Wanka.
Wyjął z torby drugą bluzę, gdyż jedna z krzesła mu zniknęła i nawet wiedział
kto ją ma.
- Co jest? – spytał i zamknął za sobą
drzwi balkonowe.
- Podziwiam przyrodę – pociągnęła nosem
jednak na pierwszy rzut oka nie wyglądało żeby płakała.
Ona go strasznie intrygowała. Wpatrzył się
w miejsce w które ona się wpatrzyła.
- Patrz, jeż – wskazała palcem na krzak,
który zaczął się ruszać. Kiedy wytężył wzrok, faktycznie go dostrzegł.
Dzięki niej zauważał coś, czego nie widać
od razu.
Bez jakiegokolwiek powodu, przytuliła się
do niego. On ją delikatnie objął. Ona po prostu tego potrzebowała.
- Chcesz pogadać?
- A możemy pomilczeć? Proszę. – skinął
nieznacznie głową
_________
Przepraszam, że musiałyście czekać aż 9 dni na ten rozdział, ale dziś jest bardzo fajny dzień.
Nie, nie walentynki, ale Jurij Tepes kończy dzisiaj 25 lat! Wszystkiego najlepszego! Długi skoków <3
Michael Hayboeck znów wygrał kwalifikacje, jestem taka dumna! Polacy też się popisali!
A Morgenstern? Kto by pomyślał, że jeszcze miesiąc temu siedział w klinice... Uwielbiam go, jest moim wzorem do naśladowania, szczególnie, że zawaliłam próbną maturkę ustną z niemieckiego.
Szkoda mi Maksimoczkina, młody i już wykluczony przez połamane żebra z reszty Olimpiady ;c Biedaczyna
Szkoda mi Maksimoczkina, młody i już wykluczony przez połamane żebra z reszty Olimpiady ;c Biedaczyna
II seria na Schlierenzauera jest w połowie ukończona :D I wymyślam powoli coś nowego.
Czy tylko jak tak mam, ze robię wszystko by nie uczyć się do matury?xD
Pozdrawiam Was serdeczenie i życzę wszystkim skoczkom dalekich skoków!
Ah, byłabym zapomniała, złoto Kamila tak mnie wzruszyło, że po raz kolejny przez skoki się popłakałam!
Nasz Mistrz <3
Jejciu tak długo czekałam na rozdział. A maturą się nie martw. Dasz rade. Też bardzo chce zdawać z niemieckiego a jak mi wyjdzie to zobaczymy. :D
OdpowiedzUsuńOjeju, ależ się rozwija ta relacja między Julką a Wellim. Jest słodko, oni są coraz bliżej, wszyscy wokół to dostrzegają i niby jest idealnie, ale...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ale.
Jej choroba. Jej coraz bardziej kończące się życie. To strasznie boli,a będzie boleć jeszcze bardziej gdy Pieszczoszek się dowie.
Strasznie się tego boję.
No ale czekam na więcej ;*
Andi taki słodki ^^
OdpowiedzUsuńMi też szkoda Maksimoczkina ;c
Ja też się nie uczę do matury :D ciekawszym zajęciem jest np. podziwianie sufitu czy czytanie Twojego bloga :D który jest bardzo fajny :) czekam na kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńKurde. Widać, że pomiędzy tą dwójką rodzi się uczucie. Andi jest taki uroczy, martwi się o Julkę. A Julka pokazuje mu rzeczy, których on nie dostrzega. Z jednej strony dobrze, że Julka będzie miała teraz kogoś, kto ją wspiera, ale z drugiej strony boję się o Andiego, jak on się pozbiera, gdy Julki zabraknie.
OdpowiedzUsuńChyba wybiegam za bardzo w przyszłość.
Ja też się cieszę, że Michi wygrał kwalifikację, a Morgiego podziwiam, że tak szybko się podniósł po tym poważnym upadku, martwi mnie jednak to, że cały czas naraża swoje zdrowie, bo ewidentnie widać, że cały czas go jeszcze boli i w jego skokach nie ma tego czegoś sprzed tego okropnego upadku.
Pozdrawiam cieplutko :*
Jeju <3 Ta relacja jest pomiędzy nimi coraz lepszą. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, dużo dużo dużo weny i czasu :-)
OdpowiedzUsuńO jejku... Welli i Julia mają się ku sobie i to bardzo, co jest bardzo słodkie. Awwwwhh *-* szkoda, że dziewczyna tak częato chodzi smutna.. ale na jej miejscu kto by się cieszył? Nikt. No właśnie
OdpowiedzUsuń:**
Julia przeżywa chyba najwspanialszy moment swojego życia... Poznała człowieka wspaniałego, wyjątkowego chłopaka i... Ok, koniec zachwytów.
OdpowiedzUsuńAle mi jej żal, żal mi każdej z chwil załamania, żal mi jak potraktował ją los.
Andi coś podejrzewa, on nie jest głupi, długo go okłamywać nie będzie.
Może powinien znać prawdę?
Pozdrawiam :*
Mam tak samo z maturą. Tylko że ja zawaliłam totalnie matme:-( a opowiadanie super. Masz mega talent. Czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam gorąco:-*
OdpowiedzUsuńTeż miałam pisać historię rozszerzoną, ale w porę zmieniłam w deklaracji, bo stwierdziłam, że porywam się z motyką na słońce :D I piszesz też wos? Szacun dziewczyno, szacun :D Ale zgadzam się z tym, co mi napisałaś...Czas umierać! :D
OdpowiedzUsuńAch...Chyba pomiędzy Julą, a Andim zaczyna rodzić się uczucie...Powoli, do przodu ;) Widać jak się o nią martwi, bo nie jest mu obojętna, a ona też tak na niego reaguje...Może powinna wyznać mu prawdę? Może byłoby jej jakoś łatwiej...I awww, ubrała jego bluzę :D Cudowni są ;)
Pozdrawiam ;*
Przeczytałam całość i powiem Ci, że to opowiadanie już mi się spodobało. Cóż, jak przeczytałam prolog od razu pomyślałam o bohaterce mojego opowiadania, jest chora i chce spełnić swoje marzenie. Ten wyjazd na skoki już pewnie sprawił, że czuje się o niebo lepiej, ale czasami przychodzą chwile zwiątpienia, a to przeciez ludzka rzecz. Wellinger bardzo pomaga dziewczynie, widać od początku że mu na niej zależy, wspiera ją choć nie wie o niej prawie nic.
OdpowiedzUsuńTylko czy ona powie mu o chorobie? To dla niej ciężki temat, ale może jeszcze zdąży sie zakochać, zdąży jeszcze pocałować. I to Andreas będzie właśnie tym chłopakiem.
Ahh cudnie ;)
Stęskniłam się za tym skocznym światem!
Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział u mnie.
Hahaha. Widzę że większość tutaj znacznie bardziej wykazuje zainteresowanie skokami niż maturą. Spokojnie mam tak samo ;) wszystko jest ciekawsze od pisania pracy maturalnej ;)
OdpowiedzUsuńJezu ,genialny ten rozdział .. :o
OdpowiedzUsuńHahaha , matura zmorą 80% 95' ,taak ? :D
Ja pamiętam moją - próbna z matmy zawaloooona chyba najgorzej mi poszła z całej klasy :D Mimo ,że z maty nie byłam głupia . Dasz radę , wieżę w Ciebie ! :D Ja dałam to i ty dasz !
Ja tak samo po odebraniu medalu i po skokach jego płakałam . Ale to najlepszy płacz jaki można sobie wyobrazić :D
Jeśli to miał być tryb rozkazujący to w tytule powinno być 'erzähl' :D Taka jestem troche czepliwa :D Pozdrawiam! I czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTo mialo byc raczej prosba niz rozkaz dlatego tez tak a nie inaczej napisalam;) + znam tryb rozkazujacy, gdyz jestem w klasie niemieckiej ;)
UsuńInszaaa
To jest takie swietne zaczelam czytac przed chwila, ale zaluje ze nie czytalam od samego poczatku. Czekam na reszte :*
OdpowiedzUsuńStrasznie mi żal Julii. Taka młoda, całe życie przed nią, a tutaj ta cholerna choroba musiała się pojawić. Aż przykro czytać sceny w których źle się czuje. Nie chce sobie nawet wyobrażać jak poczuje się Andreas gdy się o tym dowie, bo widać że chłopak co raz bardziej przywiązuje się do niej. Jednak mimo tej złej sytuacji są i plusy. Dziewczyna może spełnić swoje marzenia, przynajmniej tyle jej pozostało. Nie wszyscy mają takie szczęście.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie do siebie jak i komentarz u mnie :) Czekam na nowość na którą na pewno wpadnę :*
[lazurowe-spojrzenie]