Kiedy
Pointner poinformował swoją kadrę o stanie zdrowia Morgensterna, Schlierenzauer
jako pierwszy wyleciał ze swojego hotelu i pobiegł od razu do Julki.
Dziewczyna
stanęła w progu swojego pokoju, jeszcze lekko zaspana, kiedy Gregor nawijał jak
najęty.
- Z Morgim
wszystko ok. Kontaktuje, trochę się poturbował, ale wyjdzie z tego – uśmiechnął
się.
A ponoć się tak nienawidzą?
Gówno prawda. Może i ze sobą rywalizują, ale poza konkursami są
dla siebie wielkimi przyjaciółmi.
A to, że nie zawsze śpią
razem jak Freitag i Freund, to tak czasami bywa. Nie da się
z kimś być non stop, prawda?
- Dzięki za
info. Jak będziecie się z nim widzieć, to pozdrówcie go – uśmiechnęła się
blado. Schlierenzauer pokiwał głową i odszedł w szampańskim
nastroju. Nie zastanawiała się dlaczego. Nie obchodziło ją to w tym momencie.
Zamknęła za sobą drzwi i nie minęła chwila jak runęła na ziemię.
***
Próbowałem
dodzwonić się do Julki, gdyż prosiła mnie bym dzwonił jak mam zamiar ją
obudzić. Wolałem ją widzieć taką nieogarniętą i zaspaną, ale jej słowo jest dla
mnie rozkazem. No dobra, przesadziłem z tym, ale słucham się innych osób.
Jednak ona
nie odbierała, co do niej niepodobne. Wyszedłem z pokoju, kierując się do
jej. Nie powiem, byłem lekko
zdenerwowany. A może ktoś ją porwał w nocy?! Wdech i wydech, Adni.
Stanąłem przed jej
drzwiami. Były lekko uchylone. Ostrożnie wszedłem do środka i zobaczyłem jak
jej ciało leży bezwładnie na dywanie. Od
razu przy niej uklęknąłem i starałem się ją jakoś ocucić, jednak bez
skutku. Zacząłem drzeć się w niebogłosy.
Nie minęło kilka sekund a cała kadra, z Schusterem na czele się zjawili. Trener
od razu uklęknął obok mnie i zaczął dzwonić po pogotowie. Byłem po prostu
zdruzgotany!
Karetka
pojawiła się w zastraszająco szybkim tempie. Przez ten cały czas trzymałem jej
zimną rękę, ale do pojazdu nie pozwolili mi z nią wsiąść. Nie byłem z rodziny,
dlatego trener pojechał z nią.
Podłamałem
się, bo nie wiedziałem co z nią się działo.
Freitag,
Freund i Wank na przemian mnie uspokajali, a ja dalej chodziłem nerwowo po jej
pokoju.
Co tu robić
teraz!?
Spytałem się
obsługi, czy nie mają jakiegoś samochodu do wypożyczenia. Oczywiście, że nie
mieli, po co! Jednak recepcjonista mnie zrozumiał i pożyczył mi swój samochód.
Zabrałem się z panami F i oczywiście
wkurzającym Wankiem, i pojechaliśmy do najbliższego szpitala.
Dotarliśmy,
ale nie wiem ile czasu nam to zajęło. Nie potrafiłem myśleć w tamtym momencie.
Cudem udało nam się znaleźć trenera, który był przed jakąś salą. Nie wyglądało to
wesoło.
Podszedł do
mnie i poprosił byśmy poszli „na stronę”.
- Słuchaj.
Julia… ona przed tobą coś ukrywała. Chciała żyć normalnie… Nikt nie wiedział
stąd prócz mnie. Andi… Ona jest chora na białaczkę.
Aż usiadłem
z wrażenia. Że moja Julia jest śmiertelnie chora? Schowałem twarz w
dłoniach i starałem się tylko nie
rozpłakać. Przerosło mnie to. Jedyna dziewczyna, którą kochałem opuści mnie i
nigdy jej nie zobaczę.
- Ona umiera
teraz. Straciła przytomność, lekarze robią teraz co mogą, jednak trzeba się
przygotować na najgorsze… - powiedział jeszcze trener. Dobijaj dalej, a na
żadnych zawodach mnie już nie zobaczysz.
- Co z jej
mamą i bratem? – zapytałem łamiącym się głosem. Spojrzał na mnie wielkimi oczami.
Wyobraź sobie, że wiem o ich istnieniu!
- Dzwoniłem
do nich. Przylecą pierwszym samolotem jaki tu będzie.
*Kilkanaście godzin później*
Zaczęła się
przebudzać. Raziły ją w oczy białe ściany jakie ją otaczały. Doskonale wiedziała gdzie jest. Żeby się upewnić, tylko spojrzała na swoje
ręce, do których przyczepione było mnóstwo kabelków. Pielęgniarka, która obok niej sprawdzała
wszystko, kiedy zobaczyła, że się budzi, pobiegła szybko po lekarza. Widziała
przez szybę jak patrzy na nią wujek i Wellinger. Nie sądziła, że tu będzie. Nie
po tym co się z nią teraz dzieje i to jak go okłamała, ukrywając prawdę. Jej
lekarz powiedział jej jak to wszystko będzie mniej więcej wyglądać. Utrata
przytomności i kilka dni w szpitalu, a potem? A potem ślad po niej zaginie na
ziemi. Brutalne.
Zostało jej
bardzo niewiele czasu. Po chwili przy niej pojawił się lekarz i jeszcze jakaś młoda pani, która okazała się
być tłumaczem.
- Pani stan…
Pani umiera. Białaczka jest już w ostatnim stadium. – usłyszała. Pokiwała głową
na znak zrozumienia, ledwo lekarz opuścił salę, to w niej pojawili się mama z bratem i wujkiem.
Widziała po
swojej rodzinie, że płakali niedawno. Po jej mamie najbardziej było widać, nie
umiała tego ukrywać. Przytuliła się do niej i ucałowała ją w czoło.
- Ja już umieram
mamo – wychrypiała i w jej oczach pojawiły się łzy.
- Cicho
córeczko – pogłaskała ją po jej włosach, które od jakiegoś czasu sukcesywnie
wypadały.
- Mamo,
muszę porozmawiać z Andreasem, możesz go poprosić? – jej matka przytaknęła i
kiedy Wellinger wszedł, wszyscy z sali wyszli.
Usiadł na
krześle obok niej i złapał jej dłoń. Ucałował wierzch i spojrzał na nią
przygnębiony.
- Andi, ja
cię przepraszam, że ci nie powiedziałam. Chciałam, ale nie było
możliwości…Wybacz mi, i obiecaj, że będziesz starał się żyć normalnie, jakbyś
mnie nie znał. Proszę. – nic nie
odpowiedział, tylko ucałował ją w czoło, a potem znowu w wierzch dłoni.
Nie mógł jej
tego obiecać. Nie zapomni jej przecież, nigdy.
Z dnia na
dzień było z nią coraz gorzej. Marniała w oczach, najgorsze było to, że nikt
nie mógł temu zaradzić, ani jej ukochany brat, ani chłopak, ani rodzona matka.
Była coraz słabsza, dlatego kiedy przy niej nikogo choć na chwilę nie było,
poprosiła pielęgniarkę, która akurat znała niemiecki, by napisała za nią list.
_________
No i mamy ostatni rozdział. Został już tylko epilog i powiem Wam, że jest chyba najdłuższym epilogiem jaki w życiu napisałam!
Taka piękna pogoda za oknem, a ja tu płaczę przez ten rozdział. Smutny do potęgi n-tej, ale od samego początku było takie założenie. Obiecuję, że inne moje opowiadania, będą mniej drastyczne niż to. Postaram się by główna bohaterka i ... nie ważne, nie umierali. To postaram się dotrzymać.
Święta, święta i po świętach. Obijam się w domu zamiast wziąć się za naukę albo chociaż ogarnąć temat maturalny na polski ustny.
Wybaczcie mi ten rozdział, i epilog.
Buziaczki serdeczne i powodzenia życzę wszystkim gimnazjalistom i maturzystom. Niech moc Severina będzie z Wami! :*
Nareszcie! Nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na ten rozdział:) Poryczałam się jak głupia, naprawdę. Tak bardzo mi jej szkoda. Czekam na epilog;)
OdpowiedzUsuńTen list pewnie będzie do Wellingera, szkoda że umrze, tak bardzo polubiła naszego skoczka, no i bum, taki koniec, ja już ryczalam przy zwiastunie ;( No mam nadzieję że w tym opowiadaniu Wellinger poukłada sobie życie. Pozdrawiam i czekam na Michaela ;*
OdpowiedzUsuńNie... życie jest brutalne... takie niesprawiedliwe... trzeba cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy, nawet to czego nienawidzimy może być marzeniem innej osoby (np. nieszczęsna matura ustna z polskiego... ilu ludzi chciałoby ją zdawać... ilu ludzi chciałoby normalnie chodzić do szkoły... normalnie żyć. A nie mogą... to czego ja nienawidzę, a inni pragną:/) , bo nie wiadomo kiedy nam przyjdzie pożegnać się z życiem... nie każdy ma takie szczęście aby żyć normalnie... prawdziwe i okrutne:(
OdpowiedzUsuńA jednak nie będzie happy endu... wiesz, to pokazuje, że każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji... sytuacji bez wyjścia... że nie zawsze wszystko się udaje... że życie nie zawsze jest kolorowe i nie każdemu się poszczęści żyć do 80... ta niewiedza jest dołująca... opowiadanie z przesłaniem...
Taka świadoma śmierć... to jest okrutne... co będzie potem?
Bieda dziewczyna miała całe życie przed sobą...
Memento mori... nie lubię łaciny, ale to chyba jedna z ważniejszych sentencji...
Ale z czegoś się zaśmiałam, a mianowicie: "Niech moc Severina będzie z Wami!" heh:D
Oj na maturze się ta moc przyda... szczególnie ta po Soczi :D Tylko żeby do mnie ta moc nie przyszła po najważniejszym egzaminie:D
jk
owszem, to opowiadanie od samego początku nie miało być słodkie i skończone happy endem. Chciałam opisać życie, wiem, nie każdy jest siostrzenicą trenera i takie tam, ale sama sytuacja... chorób jest mnóstwo, które czyhają tylko tuż za rogiem. Nie zawsze da się z chorobą wygrać.
UsuńBuziaki :)
Nie masz tu raci da się.
Usuńo boże.... to straszne.... Andi straci kogoś tak ważnego w swoim życiu :O na pewno to przeżyje... jezu Biedny :C mam coś takiego, że te opowiadania strasznie sobie przekładam, że rzeczywistość haha w sensie jest taki blog o Laurze i Andreasie, na pewno znasz :) tam zginęli oboje, tutaj umrze jego miłość życia i tak sobie myślę przez chwilę boże żeby to się tylko kiedyś naszemu Andiemu nie przytrafiło :P oby nie <3
OdpowiedzUsuńa rozdział super jak zwykle, szkoda że ostatni :/ dobrze, że będziesz pisać kolejne opowiadania :)
czekam na epilog :)
+ nowy u mnie :D
szczerze? nie słyszałam o takim opowiadaniu :)
UsuńInszaaa
Ech ... nie sądziłam że Andi dowie się w taki szokujący sposób. Byłam pewna że Julka sama mu w końcu wyzna prawdę. Oczywiście smutno robi się na samą myśl że są to ostatnie chwile dziewczyny. Przynajmniej ostatnie miesiące spędziła 'na wesoło'. I tak podziwiam ją że jest z tym wszystkim pogodzona. Ciekawi mnie co ujęła w liście. I co najważniejsze ... jak Andi sobie z tym teraz poradzi.
OdpowiedzUsuńlist będzie w epilogu, kochana :*
Usuńinszaaa
Szkoda, że jednak się nie rozmyśliłaś i będzie bez happy endu :(
OdpowiedzUsuńAndreas jest na prawdę kochany. Mimo, że Julia nie powiedziała mu o chorobie za co powinien być zły, on został przy niej. I jak ma o niej zapomnieć?! Julka nie bredź. On cię kocha...
Przez Ciebie teraz płaczę ;(
OdpowiedzUsuńKurczę było tak dobrze, ale wszyscy doskonale wiedzieliśmy że kiedyś temat choroby wróci i ten piękny, kolorowy świat zniknie. Niespodziewanka jest taka, że wrócił zbyt szybko i zbyt boleśnie. Zwłaszcza bolesny ten temat jest dla matki, brata i oczywiście Welliego, który o niczym nie wiedział. Gdyby powiedziała mu wcześniej, może mógłby się na to jakoś przygotować, pomóc jej w przeżywaniu tego wszystkiego...a teraz? Ona umiera i chyba nie ma już żadnych szans na przeżycie. I jeszcze on...boje się tego epilogu ;(
Pozdrawiam ;* i marzę, by te inne opowiadanie o Wellim było o wiele szczęśliwsze, pamiętaj ;*
wiem, wiem, obiecałam Ci coś, to dotrzymam tego :*
UsuńJeju popłakałam sie, rozwaliłaś mi dzień :'( i ten Andi tak mi go szkoda, wszystkich mi szkoda, a Julia... mogła tyle przeżyć być szczęśliwa z Andim :'(
OdpowiedzUsuńJeej , normalnie się pobeczałam przy tym rozdziale . Aż się boję myśleć , co będzie przy epilogu : c
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Andiego , dowiedział się kiedy Julia już umiera : c I to jeszcze wszystko tak nagle się wydarzyło .Byli szczęśliwi , wszystko pięknie ładnie i koniec . Może jakoś się pozbiera ; )
Cieszę się , że mogłam czytać ten blog , naprawdę świetnie go napisałaś . Mam nadzieję , że jeszcze będę mogła przeczytać Twoje inne opowiadania :3 Pozdrawiam :*
T.T właśnie tak wyglądam po tym rozdziale... Pewnie po epilogu będzie tak samo :c Smuuutas
OdpowiedzUsuńPłaczę! I to wszystko przez Ciebie . Nie mogę uwierzyć, że ona umiera. Biedny Andi, ciekawe jak on to przeżyje?
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog, pewnie wyciśnie z nas łzy :p
Jejku, pierwszy rozdział od dawna kiedy się wzruszyłam. I to nawet bez różnicy czy chodzi o moich kochanych Austriaków, Polaków czy nielubianych przeze mnie Niemców. Tak smutno. Jak - czytając inne komentarze - my tak przeżywamy to ja sobie wolę nie wyobrażać, co czuje Andreas, ehh.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co stanie się w epilogu, ale mogę być pewna, że wyjdzie Ci on fantastycznie :)
PS. nowość na: another-story-about-ski-jumping.blogspot.com
Kiedy będzie epilog? :)
OdpowiedzUsuńWtorek raczej ;)
OdpowiedzUsuńInszaaa
Kochana, przepraszam, że dopiero teraz się zjawiłam, ale ostatnio nie mam czasu na nic..
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki smutny, ale z drugiej strony jednak jest w nim coś pięknego. Podoba mi się zachowanie Andreasa. Stara się ją jakoś wesprzeć, chociaż ta sytuacja go przytłacza i wcale nie jest mu łatwo. Strasznie mnie ciekawi co będzie w tym liście, z drugiej strony nie chcę epilogu. Nie chcę by ona umarła i ta historia się skończyła. Mam nadzieję, że twoje kolejne historie nie będą już takie smutne jak ta.
Buziaki :**
Jak mogłaś nas tak skrzywdzić ? Nie ważne ,ważne jest to że rozdział i tak wspaniały.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten list... Już nie mogę się doczekać.
A tymczasem ,życzę Ci jak najlepiej zdanej matury!:D Nie taki diabeł straszny jak go malują :) I pisz opowiadania ,pisz. Masz talent i jesteś moją ulubioną autorką ! ♥
A tak btw, to z czego zdajesz ? :) Jeżeli można zapytać:D
UsuńPodstawowy polski matma i niemiecki.dodatkowe to historia rozszerzona, wos rozszerzony i niemiecki tez i plus podstawowy angielski. Z historii bedzie 0% bo nic nie umiem xd
Usuńpozdrawiam!
inszaaa
Ja z niemieckiego blada ,nigdy się go nie uczyłam i ani słowa ci nie powiem :) Ja w sumie miałam podobnie ,Polski podstawy ,Hiszpański rozszerzony ,Historia Polski ,WOS.
UsuńHistorię da się lubić!:D Ja angielskiego wystrzegałam się jak ognia ,a teraz musiałam chodzić na lekcje bo inaczej się tu nie porozumiesz :D
No i powodzenia oczywiście po raz 2 !