Dolecieli na
lotnisko w Hof-Plauen. Dziewczyna poniekąd bała się spotkania ze skoczkami. Nie
znała ich przecież osobiście. Nie wiedziała jacy są naprawdę i czy ją polubią.
Zaczynała mieć sporo wątpliwości kiedy
wraz z wujkiem podeszli do skoczków.
- No chłopaki.
To moja siostrzenica, Julia – przedstawił ją swojej drużynie, a następnie każdy
z nich się z nią przywitał i przedstawił. Od lewej : Andreas Wellinger, Richard Freitag, Severin Freund, Andreas
Wank, Michael Neumayer, Marinus Kraus, Karl Geiger I ostatni Maximilian
Mechler.
Już miała brać swoja drugą
ciężką torbę podróżną kiedy odezwał się jej wujek.
-Chłopaki,
co z wami? Już mi się brać do roboty i brać jej torbę! Dama nie powinna
dźwigać! – ochrzanił ich, na co szatynka dostała rumieńców. Tuż obok niej zjawił się uśmiechnięty Richard
i wziął jej torbę, natomiast drugą zabrał jej wujek. Jedyne co jej pozostało to
wziąć swój bagaż podręczny. Wsiedli do autokaru i jechali do hotelu ponad
godzinę czasu. Oczywiście dalej jej torby dźwigał i trener i skoczek, którzy
chwilowo pozostawili bagaże w hotelowym holu, gdyż każdy musiał odebrać swoje
klucze do pokoi.
- Richard i
Severin razem, dwóch Andreasów razem,
Marinus i Karl razem oraz Max i Michael razem. Julia sama – wyczytał z listy,
która przygotował sobie w samolocie i porozdawał klucze. Wszyscy byli na tym
samym piętrze, więc na dwie „raty” pojechali windami. Richard dalej nie
pozwolił jej dźwigać dlatego aż pod same drzwi niósł jej bagaż.
- Jestem ci
bardzo wdzięczna – powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie.
- Żaden
problem! Polecam się na przyszłość – puścił jej oczko i udał się do swojego
pokoju.
- Chłopaki!
– krzyknął jeszcze trener, zanim wszyscy zniknęli w swoich pomieszczeniach – Do
końca dnia macie wolne. Ale nie pić mi za dużo. Szczególnie ty, Wellinger –
wskazał na najmłodszego z drużyny -
Musisz udowodnić wszystkim, że wygrane Letnie Grand Prix to nie był
przypadek.
- Tak jest,
trenerze! – blondyn zasalutował, a reszta wybuchnęła głośnym śmiechem. Werner
tylko pokręcił głową, myśląc, że z roku na rok robią się coraz bardziej
dziecinni.
Natomiast
szatynka pomyślała, że z nimi nie będzie źle tak jak się obawiała. Czuła się tu
swobodnie, choć znała ich dopiero niecałe dwie godziny.
Zanim
zamknęła drzwi, usłyszała głos jednego ze skoczków.
- To kto
idzie do klubu? – wychyliła się zza progu i zobaczyła jak kilku podnosi rękę.
Freitag, Wellinger, Freund i Geiger wraz ze swoim współlokatorem.
- Julia, a
ty?- zapytał Richard i spojrzał na dziewczynę swoimi brązowymi oczami.
- Mogę iść.
Ale od razu mówię, że pić nie będę – powiedziała, gdyż dobrze wiedziała, że nie
może. To mogłoby tylko pogorszyć jej obecną sytuację i zniszczyć marzenia.
- W
porządku. Przynajmniej mamy kogoś kto nas będzie ratował w razie potrzeby –
zaśmiał się Wank i każdy rozgościł się już w swoim pokoju. Odświeżyli się,
przebrali i punkt siedemnasta trzydzieści pukali do drzwi siostrzenicy trenera.
Spojrzała jeszcze raz w lustro, czy aby na pewno nie wystraszy ludzi, wzięła
torebkę w najpotrzebniejszymi rzeczami i wyszła z pokoju, otoczona skoczkami,
którzy opowiadali żarty i głośno się śmieli. Każdy z nich ubrał się w koszulę i
dżinsy. Na luzie, jednak na swój sposób elegancko. Wellinger przód włosów miał
postawiony na żel, co dodawało mu takiego uroku, a całokształt dodawał mu
przynajmniej dwa lata.
Weszli do
klubu i czuła na sobie wzrok kilku dziewczyn, które zabiłby żeby być na jej
miejscu.
Usiedli przy
jednym dużym stoliku, gdzieś w rogu lokalu i Severin z Richardem przyjmowali
zamówienia.
- Piwo –
powiedzieli jednocześnie Wank i Wellinger. Przybili sobie „żółwika” i zaczęli
się śmiać.
- Też piwo –
odpowiadali kolejno Geiger i Kraus.
- A co nasza
szanowna pani by chciała? – zapytał Richard, przez co znowu czuła jak jej
policzki się palą. Nikt tak się do niej nigdy nie zwracał.
- Sama za
siebie zapłacę – uśmiechnęła się do nich i zaczęła szukać portfela w torebce.
- Daj
spokój. Dzisiaj oni stawiają, więc korzystaj- powiedział Wellinger i dotknął
jej dłoni. Przestała grzebać w torebce, a on zabrał swoją dłoń.
- W takim
razie poproszę sok jabłkowy – odpowiedziała i oparła brodę o swoją dłoń.
Zaczęli
rozmawiać o skokach i o tym czego oczekują od samych siebie w tym sezonie.
Potem
zaczęli jej opowiadać śmieszne historyjki jakie się wydarzyły na treningach czy
poza kamerami w poprzednich sezonach. Dziewczynę aż zaczął boleć brzuch od
śmiania się.
Następnie
wzięli po ostatnim łyku piwa i wyruszyli na polowanie dziewczyn, z którymi
mogli by potańczyć. Severin został przy stoliku, gdyż takie rzeczy go nie
bawiły. Miał swoją dziewczynę i nie zamierzał nic robić pod jej nieobecność.
Richard poprosił do tańca Julię. Zgodziła się bez oporów, szczególnie, że
bardzo polubiła tego skoczka. Jako jedyny
ją „zauważał”.
Kiedy reszta
zobaczyła, że Julia i Richard tańczą ze sobą, sami automatycznie ją „obijali”,
więc miała okazję z każdym poruszać się na parkiecie, jednak nie z Andreasem
Wellingerem. On podrywał inną Niemkę.
Koło północy
zakończyli swój imprezowy dzień. Szatynka wraz z Freitagiem i Wellingerem
holowali resztę skoczków, którzy „trochę bardzo” zabalowali. W drodze powrotnej Wank gadał takie głupoty,
że o mało Richard nie padł z nim na ziemię.
To co
się wtedy
działo, aż
trudno było
opisać. To będzie
bardzo zabawnie spędzony czas!
Każdego odprowadziła do swojego pokoju.
Freitag jej podziękował za pomoc, natomiast Wellingerowi nie musiał. Zawsze tak
się kończyły ich „bale”.
- Jakoś nie jesteś podobna do Wernera –
zagaił Richard, kiedy wchodziła do swojego lokum. Zaprosiła go do środka.
- Bo jestem bardziej podobna do ojca. Nie
znam go. Wiem, że jest Polakiem. Mój brat go bardziej kojarzy ale ten temat
strasznie wyprowadza go z równowagi.
- Czyli masz Polskie geny, no proszę. Masz
brata powiadasz… Ile ma lat?
- Dwadzieścia jeden. Mam taką małą prośbę. Podpisałbyś mi dla niego
kartkę? Też lubi skoki narciarskie. –
uśmiechnęła się, a kiedy przytaknął, wyjęła z torby notes. Na pierwszej stronie
napisał dedykację : „ Dla Alexa” i podpisał się.
- Dziękuję bardzo. Jak mi się uda, to chciałabym od każdego
skoczka zdobyć autograf. Mam nadzieję, że mi się uda!
- Jak coś to ci pomogę. W końcu znam
wszystkich – zaśmiał się i dalej rozmawiali.
Siedział u mnie blisko dwie godziny! Czułam się przy nim naprawdę swobodnie. Myślę, że w tak krótkim
czasie nie można się zaprzyjaźnić, ale pewną więź nawiązaliśmy.
__________
a więc mamy dwójkę. Dodaję ją teraz gdyż przez najbliższe dwa dni nie będę mogła ;c
Cieszę się, że mam już tak liczne grono, i mnóstwo wejść. Jesteście genialne! Mam nadzieję jednak, że na końcu mnie nie zabijecie xD
Ostatni tydzień ferii a potem znów maturalna masakra. Czas się bać, a ja zamiast się uczyć teraz to piszę i pamiętnik Thomasa i jeszcze nowe opowiadanie xD zmieniam w nim bohaterów jak rękawiczki, nie mogę się do końca zdecydować którego tam usadowić. Schlierenzauer, Fettner czy może jednak najlepszy z najlepszych - Hayboeck.
Może Wy mi w tym pomożecie? :) Pod notką jest sonda, głosujcie albo podawajcie swoich kandydatów :)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ojeju, czy tylko ja zapamiętam z tego rozdziału przede wszystkim, to że Welliś dotknął dłoni Julii?
OdpowiedzUsuńDobra, jestem porąbana, ale on mnie tak rozczula, że ja nie mogę.
I w ogóle wiadomo, cała kadra jest cud miód i orzeszki, ale on to ma specjalnie zarezerwowane miejsce w moim serduchu i nikt się nie przebije.
Na razie wszystko jest dobrze i pięknie, ale ja już się trochę na zapas boję, bo ostatecznie Julia jest ciężko chora i umiera ... Sziiit, to będzie strasznie smutne.
Ale jednocześnie piękne,więc nie mogę się doczekać.
Też mam ostatni tydzień ferii, i też powinnam się uczyć, ale ... no tak. Matura przecież jeszcze nie teraz, jeszcze mamy trochę czasu ;p
Trzymaj się ;*
Imprezka z chłopakami, no no.. ;D Się powodzi xd Zgadzam się z komentarzem powyżej.. Ja chyba też jestem porąbana, bo szczerzyłam się jak głupia... Cóż taka natura i nikt nie poradzi na to, że Andi jest boski *.* Kurde! Jak ja bym chciała, żeby Julia żyła i żyła sobie, jeszcze długo. Ale to zależy od Ciebie, dlatego nieważne, czy tak, czy nie i tak będzie świetne :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta, i Pozdrawiam! :*
P.S: Nie musisz mnie informować, bo obserwuję tego bloga i jestem na bieżąco :>
Ja tam kocham Richiego. Nie wiem jak to się dzieje, ale Welli w ogóle na mnie nie działa xD Rozdział mi się bardzo podoba. A Severin jaki wierny!
OdpowiedzUsuńTeż został mi ostatni tydzień ferii, ale matura mnie czeka za rok, niestety już ta "nowa".
Pozdrawiam :)
Widać dziewczyna nawiązała świetny kontakt z Piątkiem. I dobrze! :D
OdpowiedzUsuńWelli jest jakiś taki... Nie wiem jak to określić, ale nie podoba mi się. Wgl nie często widzi się go tak wykreowanego. Ale to dobrze, jesteś oryginalna :)
Co do bohatera, jak dla mnie Hayboek! <3
Skąd ja to znam ;) powinnam siedzieć i kuć do matury, a zamiast tego czytam i zastanawiam się nad rozpoczęciem kolejnego opowiadania :D choć przede mną dopiero 2 tygodnie wolnego to i tak czuję, że nic nie zrobię :P
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mama pozwoliła jechać Julii i spełnić swoje marzenie ;) Widać, że było to dla niej ogromnie ważne i udało się ;) Skoczkowie przyjęli ją bardzo ciepło i przyjaźnie...Czego chcieć więcej? ;) Chłopacy są boscy i tyle :D
Pozdrawiam ;*
Świetne, cudne, boskie nie wiem jakiego słowa uzyć, aby opisac to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz serio dobrze i czekam na kolejne rozdziały ;)
pozdrawiam ;**
Możesz mnie informować? http://ask.fm/kochaniemexd
OdpowiedzUsuńO jejku. Świetne opowiadanie, ach! Chora dziewczyna, która chce spełnić swoje największe marzenie, jeszcze przed śmiercią (eh, jak to brzmi :/), czyli oglądanie skoków narciarskich na żywo. Fajny pomysł :-) Bardzo mi się spodobało, dodaję blog do czytanych, więc nie będzie musiała mnie informować o nowościach. BTW. Czyżby między Julią a Richardem coś miałoby być? Coś więcej? Wnioskuję to z tych dwóch rozdziałów, ale mogę się mylić.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexty! ^^
PS. A co do Twojego nowego opowiadania, to chętnie poczytałabym coś o Gregorze<3
Zapraszam do mnie : http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Cudowny rozdział<3
OdpowiedzUsuńW ogóle komentując pierwszy rozdział nie napisałam Ci nic o zwiastunie.
Oglądałam go raz za razem. Ta piosenka, w tej wersji nagle wydała mi się taka piękna choć słyszałam ją normalnie wiele razy. Smutna lepsza.
Ale w ogóle te teksty i scenki ze
skoczkami. Masz talent do filmików;)
A teraz do treści.
Cieszę się strasznie, że chłopcy przyjęli
Julkę do siebie, że ma szansę spełnić marzenie.
"chcę zobaczyć skoki ostatni raz na
żywo"- kurcze, to zdanie cholernie
mnie wzrusza.
I relacja dziewczyny i Richiego.
Zaczynam coś 'węszyć' między tą
dwójką, bo nasz Welliś jak widać na
razie śpi.
Nie mogę uwierzyć, że ona umiera;c
Czekam na więcej.
Mam w śledzonych, więc nie musisz mnie informować. Pozdrawiam:*
crystal-and-carmel.blogspot.com
Piękne to opowiadanie. To spełnianie ostatnich marzeń Julii jest tak rozdzierające i wzruszające, że ja nie wiem, co będzie później. Freitag uroczy w swojej opiekuńczości, Julia na koniec(eh, smutne) trafiła na swojego Anioła Stróża.
OdpowiedzUsuńDobra, miałam napisać normalny komentarz, ale nie jestem w stanie. Mam nadzieję, że wybaczysz.
Pozdrawiam :)
Hej. Dopiero dziś trafiłam na twojego bloga i bardzo mi się podoba :) Ciekawy rozdział, świetnie piszesz, historia też niebanalna :) Czekam za więcej.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam.
Jakbyś miała chwilę czasu, to zapraszam do siebie:
http://done-with-the-wind.blogspot.com/