środa, 22 stycznia 2014

1. Nur ein Tag



Następnego dnia pomagała mamie w kuchni. Jej wujek – Werner Schuster miał przyjść ze swoją żoną na obiad. Miał również pomóc namówić jej mamę na „podróż po skoczniach”. W jego rękach znajdowało się całe jej marne już życie. Kiedy nakrywała do stołu, zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybkim krokiem podeszła i otworzyła, szeroko się uśmiechając. Był to ostatnimi czasy dość rzadki widok. Uwiesiła się na szyi wujka, ucałowała policzek cioci i zaprosiła ich do środka.
Kiedy wszyscy już zasiedli do stołu, Werner zaczął rozmowę, patrząc przy tym na nastolatkę i puszczając do niej oko.
- Przemyślałaś już sprawę Julii? – zapytał i wziął łyk brandy.
- Nie bardzo mi się to podoba… - odpowiedziała Katrina, matka Julii, a zarazem siostra Wernera.
- Ale nie uważasz, że ostatnie dni chcę spędzić spełniając swoje marzenia? Nie pomyślałaś, że potrzebuje zmiany?! Nie chcę od nikogo litości i trzymania pod kloszem! Chcę skorzystać z życia….a raczej z tego co mi zostało – głos zabrała osiemnastolatka. Była zdenerwowana i nie mogła uwierzyć, że matka nie chce jej dać wolnej ręki. W tej jednej sprawie…tej ostatniej.
- Julio, nie mów tak! – zaczął starszy brat, jednak dziewczyna od razu mu przerwała.
- Ale to prawda! Gorzka ale to wciąż prawda.
- Dobrze, pojedziesz jeżeli tak bardzo chcesz, ale wujek Werner będzie miał cię na oku – odpowiedziała matka. Nie mogła słuchać tego co mówi jej córka. Tak bardzo nie mogła się pogodzić z wyrokiem jaki padł na jej kochaną Julię.
- Dziękuję wam! – zapiszczała osiemnastolatka i po kolei przytulała się do każdego członka rodziny. – Wujku, to kiedy zaczynają się zawody? 23 listopada? W Klingenthal?
- 22 listopada – uśmiechnął się do niej i zaczął jeść przygotowany przez szwagierkę obiad.

Późnym wieczorem goście poszli do domu. Dziewczyna zamknęła się w pokoju i pozwoliła sobie na łzy. Nie były to łzy smutku czy te, które świadczyły o lekkim podłamaniu psychicznym i depresji. Były to łzy radości. Tak długo czekała na ten moment. Rzuciła szkołę, z przyjaciółmi miała sporadyczny kontakt, a skoki? Skoki były z nią zawsze i od zawsze. Radość rozpierała ją od środka. Serce jakby mocniej zaczęło bić, a organizm zupełnie zapomniał o chorobie.  Zobaczy każde zawody i to w dodatku na żywo. Będzie robiła zdjęcia. Mnóstwo zdjęć!



Innsbruck, 30 października 2013

Marzenia się spełniają. Nie mogę się doczekać!



* niecały miesiąc później*

- Gotowa na podbój świata? – do jej pokoju wszedł Alex. Spojrzał na zapakowane po brzegi torby podróżne w większości zapełnione przez ciepłe rzeczy, schowany laptop i aparat. Było mu smutno, że jego mała siostrzyczka wyjeżdża daleko i na długo, ale powoli musiał się przyzwyczajać do jej nieobecności.
- Prawie. Jeszcze muszę spakować wszystkie ładowarki – odpowiedziała radosnym tonem. Od dwóch tygodni odliczała dosłownie godziny do odjazdu. Teraz pozostały jej już tylko minuty. Nie mogła uwierzyć, że jedzie i pozna skoczków. Obiecała sobie, że nikomu nie powie o chorobie. Będzie udawała całkiem normalną, zdrową dziewczynę i chce by inni również tak ją postrzegali i traktowali jak równą sobie.
- Spakowałaś leki?- do pokoju weszła matka, z ostatnią partią wyprasowanych rzeczy córki. Włożyła dziewczynie wszystko do torby i stanęła obok syna. Patrzyła jak jej Julia się pakuje a lada chwila opuści dom.
- Tak, półroczny zapas, na wszelki wypadek jakby dawkę trzeba było chwilowo zwiększyć. – odpowiedziała – Dam sobie radę – uśmiechnęła się i spojrzała na swoją matkę i brata. Wyglądali na smutnych, jednak czuła, że w głębi serca cieszyli się, że ma w sobie jeszcze tyle siły by stawić czoła światu i spełniać swoje marzenia.
Cała trójka usłyszała trąbienie dobiegające z zewnątrz.
- To pewnie wujek Werner. Zapinaj torby, chowaj ładowarki i schodzimy – powiedział Alex i wyszedł z pokoju.
- Jakby się coś działo to dzwoń. Każde złe samopoczucie….
- Tak mamo, wiem. Będę dzwonić tak czy siak. Jeszcze raz dziękuję za to, że się zgodziłaś – odpowiedziała ciepło i przytuliła się do matki – Kocham was.
- My ciebie też. Spełniaj marzenia – pogłaskała córkę po jej brązowych włosach i pomogła zapiąć torby. Chwilę później ojciec zabrał jej rzeczy i wsadził do bagażnika taksówki. Julia pożegnała się z matką i bratem, a Werner obiecał swojej siostrze, że zaopiekuje się nastolatką najlepiej jak tylko potrafi.
Kiedy oboje wsiedli do taksówki i odjechali w stronę lotniska, dziewczyna czuła rosnącą ekscytację. Czuła się fantastycznie i nie mogła doczekać się zawodów, a potem Igrzysk.
- Wzięłaś aparat? – zapytał Schuster, na co dziewczyna przytaknęła głową.
- To dobrze, bo dostaniesz plakietkę z napisem „fotograf”. Dzięki temu nie będziesz musiała mieć biletów, a możesz chodzić po wszystkich sektorach i nikt się do ciebie nie przyczepi – niemiecki trener się uśmiechnął i spojrzał na swoją siostrzenicę.
Tak bardzo jej współczuł. Żyć ze świadomością, że ma się tylko kilka miesięcy życia, to jest po prostu straszne.  Szczególnie mając jeszcze przed sobą całe życie.
Był z siebie poniekąd dumny, że mógł pomóc spełnić jej marzenie. To dla niego zaszczyt. Bo być może nigdy nie miałaby takiej okazji.
- Wszyscy spotkamy się na lotnisku niedaleko  Klingenthal. Poznasz ekipę.
- Ale wujku, nie mów nikomu, że jestem chora, dobrze? Chcę te ostatnie miesiące przeżyć najnormalniej jak się da.
-W porządku. – uśmiechnął się do niej i złapał jej dłoń. Miała w nim oparcie. Czuła to. 
________
nie mogłam się powstrzymać do soboty, musiałam to wstawić. 
Tak bardzo lubię to opowiadanie... a zwiastun, który większość z Was zachwala... mi też się podoba, przyznam się xD
Cieszę się, że tak licznie przybyłyście.
Niech ten odcinek będzie zadedykowany dla każdej z Was osobno. Bo gdyby nie Wy, nie byłoby tego tutaj :) 
Ah, zapomniałam dodać. PPowoli zabieram się za coś nowego - Pamiętnik Morgensterna.
Zwiastun możecie obejrzeć na blogu - www.pamietnik-thomasa.blogspot.com w zakładce ZWIASTUN.
Serdecznie zapraszam do obejrzenia i zapoznania się z bohaterami tejże komicznej odsłony pamiętnika ^^

13 komentarzy:

  1. Jeju, ale to byl dobry odcinek, naprawdę.
    I w ogóle mówiłam już, że uwielbiam to opowiadanie mimo że dopiero się zaczęło?
    Znaczy boję się końcówki, bo chyba wiem co szykujesz,ale nie chcę na razie o tym myśleć i skupiam się na tym co jest.
    I wiesz, nie mogę się doczekać jak pojawi się Pieszczoszek ... dobra, skup się , Sylwia.
    Bardzo współczuję Julii ... ale też się z nią w pełni identyfikuję. Gdybym była na jej miejscu i coż,miała odpowiednio ustawionych krewnych (nie umiem tego inaczej nazwać, wiem że nie brzmi to dobrze, ale ... ;p) to zażyczyłabym sobie dokładnie tego samego. Idealne zakończenie życia, naprawdę.
    Dobra, bo zaczynam gadać tak, jakbym jej zazdrościła, przecież nie o to chodzi, nie jestem aż tak nienormalna.
    Czekam na spotkanie Julii i Andiego. No i ... spodziewam się kłopotów, skoro ona nikomu nic nie powie o chorobie, prawda?
    Oj, będzie bolało, wszystkich.
    Tym bardziej nie mogę się doczekać, jej! :D
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie ja mam głowę ...
      Miałam Ci powiedzieć, że nie musisz mnie informować o nowościach na blogu, bo obserwuję, więc jestem na bieżąco :D
      Z góry dzięki ;)

      Usuń
  2. To ewidentna poprawa mego nastroju po całym dniu spędzonym w szkole. Ewidentna.
    No.
    niech oni się już poznają. Bo ja się doczekać nie mogę...
    I chyba na tym poprzestanę, bo jadę autobusem i strasznie mnie trzęsie. Polskie drogi....
    Buziaki, słonko! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju juz kocham to opowiadanie ;D Piszesz świetnie ;)
    Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi sie szybko ;)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie super, ale dostrzegłam mały błąd.. Skoro piszesz, że Werner jest bratem mamy tej małej to dlaczego napisałaś, że je on obiad przygotowany przez szwagierkę?
    Na pewno będę czekać na kolejne wpisy. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację, mój błąd, najpierw miała być taka opcja, że matka Julii jest szwagierką Wernera, ale mi się nie zgadzały powiązania rodzinne i nazwiska, więc zmieniłam i jak widać tego błędu nie dostrzegłam. Dziękuje bardzo za zwrócenie uwagi.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Mimo to, opowiadanie godne polecenia, czekam na kolejny rozdział ;D

      Usuń
  5. Czekam na kolejne części i pojawienie się Pieszczoszka ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam i zakochałam się w tym zwiastunie.
    Wzruszył mnie serio:)
    Jeżeli kończyć życie to właśnie tak pięknie, spełniając swoje największe marzenie.
    Podziwiam Julkę za jej siłę, za potrzebę walki i może nadal mam nadzieję na jakiś cud.
    Nadzieja umiera przecież ostatnia...
    Weny kochana:* Robisz genialne zwiastuny, Thomasowy także jest cudowny<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny !
    Nic dodać, nic ująć...
    Mam nadzieję, że Julia będzie żyć jeszcze przez dłuuugie, dłuuugie lata ;) Cuda się zdarzają, rzadko, ale zdarzają. Jestem ciekawa, kiedy i jak wkroczy w życie Julii, Wellinger ;] Czekam na nexta, i pozdrawiam ;* zapraszam na nowy: Skoki-zyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię skoki :P fajny rozdział, ale bardzo poruszający. Szkoda, że naszym skoczkom dziś zawody nie poszły najlepiej. Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały. Zapraszam serdecznie na nowość do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz częściej zaglądam na opowiadania o kadrze niemieckiej. Nie wiem co ze mną jest nie tak, kiedyś za nimi nie przepadałam xD No, ale do rzeczy. Zwiastun piękny, wersja Wake me up także. Pomysł na opowiadanie też super. Pierwszy rozdział mi się podoba, dobrze, że Julia dostała pozwolenie na spędzenie tego sezonu z wujkiem. Świat skoków jest totalnie magiczny.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zwiastun naprawdę świetny :D Opowiadanie też genialnie się zapowiada . Świetny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń