Następnego
dnia pomagała mamie w kuchni. Jej wujek – Werner Schuster miał przyjść ze swoją
żoną na obiad. Miał również pomóc namówić jej mamę na „podróż po skoczniach”. W
jego rękach znajdowało się całe jej marne już życie. Kiedy nakrywała do stołu,
zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybkim krokiem podeszła i otworzyła, szeroko się
uśmiechając. Był to ostatnimi czasy dość rzadki widok. Uwiesiła się na szyi
wujka, ucałowała policzek cioci i zaprosiła ich do środka.
Kiedy
wszyscy już zasiedli do stołu, Werner zaczął rozmowę, patrząc przy tym na
nastolatkę i puszczając do niej oko.
- Przemyślałaś
już sprawę Julii? – zapytał i wziął łyk brandy.
- Nie bardzo
mi się to podoba… - odpowiedziała Katrina, matka Julii, a zarazem siostra
Wernera.
- Ale nie
uważasz, że ostatnie dni chcę spędzić spełniając swoje marzenia? Nie
pomyślałaś, że potrzebuje zmiany?! Nie chcę od nikogo litości i trzymania pod
kloszem! Chcę skorzystać z życia….a raczej z tego co mi zostało – głos zabrała
osiemnastolatka. Była zdenerwowana i nie mogła uwierzyć, że matka nie chce jej
dać wolnej ręki. W tej jednej sprawie…tej ostatniej.
- Julio, nie
mów tak! – zaczął starszy brat, jednak dziewczyna od razu mu przerwała.
- Ale to
prawda! Gorzka ale to wciąż prawda.
- Dobrze,
pojedziesz jeżeli tak bardzo chcesz, ale wujek Werner będzie miał cię na oku –
odpowiedziała matka. Nie mogła słuchać tego co mówi jej córka. Tak bardzo nie
mogła się pogodzić z wyrokiem jaki padł na jej kochaną Julię.
- Dziękuję
wam! – zapiszczała osiemnastolatka i po kolei przytulała się do każdego członka rodziny.
– Wujku, to kiedy zaczynają się zawody? 23 listopada? W Klingenthal?
- 22
listopada – uśmiechnął się do niej i zaczął jeść przygotowany przez szwagierkę
obiad.
Późnym
wieczorem goście poszli do domu. Dziewczyna zamknęła się w pokoju i pozwoliła
sobie na łzy. Nie były to łzy smutku czy te, które świadczyły o lekkim
podłamaniu psychicznym i depresji. Były to łzy radości. Tak długo czekała na
ten moment. Rzuciła szkołę, z przyjaciółmi miała sporadyczny kontakt, a skoki?
Skoki były z nią zawsze i od zawsze. Radość rozpierała ją od środka. Serce jakby
mocniej zaczęło bić, a organizm zupełnie zapomniał o chorobie. Zobaczy każde zawody i to w dodatku na żywo.
Będzie robiła zdjęcia. Mnóstwo zdjęć!
Innsbruck, 30 października
2013
Marzenia
się spełniają. Nie
mogę się
doczekać!
* niecały miesiąc później*
- Gotowa na podbój świata? – do jej pokoju
wszedł Alex. Spojrzał na zapakowane po brzegi torby podróżne w większości zapełnione
przez ciepłe rzeczy, schowany laptop i aparat. Było mu smutno, że jego mała
siostrzyczka wyjeżdża daleko i na długo, ale powoli musiał się przyzwyczajać do
jej nieobecności.
- Prawie. Jeszcze muszę spakować wszystkie
ładowarki – odpowiedziała radosnym tonem. Od dwóch tygodni odliczała dosłownie
godziny do odjazdu. Teraz pozostały jej już tylko minuty. Nie mogła uwierzyć,
że jedzie i pozna skoczków. Obiecała sobie, że nikomu nie powie o chorobie.
Będzie udawała całkiem normalną, zdrową dziewczynę i chce by inni również tak
ją postrzegali i traktowali jak równą sobie.
- Spakowałaś leki?- do pokoju weszła
matka, z ostatnią partią wyprasowanych rzeczy córki. Włożyła dziewczynie
wszystko do torby i stanęła obok syna. Patrzyła jak jej Julia się pakuje a lada
chwila opuści dom.
- Tak, półroczny zapas, na wszelki wypadek
jakby dawkę trzeba było chwilowo zwiększyć. – odpowiedziała – Dam sobie radę –
uśmiechnęła się i spojrzała na swoją matkę i brata. Wyglądali na smutnych,
jednak czuła, że w głębi serca cieszyli się, że ma w sobie jeszcze tyle siły by
stawić czoła światu i spełniać swoje marzenia.
Cała trójka usłyszała trąbienie
dobiegające z zewnątrz.
- To pewnie wujek Werner. Zapinaj torby,
chowaj ładowarki i schodzimy – powiedział Alex i wyszedł z pokoju.
- Jakby się coś działo to dzwoń. Każde złe
samopoczucie….
- Tak mamo, wiem. Będę dzwonić tak czy
siak. Jeszcze raz dziękuję za to, że się zgodziłaś – odpowiedziała ciepło i
przytuliła się do matki – Kocham was.
- My ciebie też. Spełniaj marzenia –
pogłaskała córkę po jej brązowych włosach i pomogła zapiąć torby. Chwilę
później ojciec zabrał jej rzeczy i wsadził do bagażnika taksówki. Julia
pożegnała się z matką i bratem, a Werner obiecał swojej siostrze, że zaopiekuje
się nastolatką najlepiej jak tylko potrafi.
Kiedy oboje wsiedli do taksówki i
odjechali w stronę lotniska, dziewczyna czuła rosnącą ekscytację. Czuła się
fantastycznie i nie mogła doczekać się zawodów, a potem Igrzysk.
- Wzięłaś aparat? – zapytał Schuster, na
co dziewczyna przytaknęła głową.
- To dobrze, bo dostaniesz plakietkę z
napisem „fotograf”. Dzięki temu nie będziesz musiała mieć biletów, a możesz
chodzić po wszystkich sektorach i nikt się do ciebie nie przyczepi – niemiecki
trener się uśmiechnął i spojrzał na swoją siostrzenicę.
Tak bardzo jej współczuł. Żyć ze
świadomością, że ma się tylko kilka miesięcy życia, to jest po prostu
straszne. Szczególnie mając jeszcze
przed sobą całe życie.
Był z siebie poniekąd dumny, że mógł pomóc
spełnić jej marzenie. To dla niego zaszczyt. Bo być może nigdy nie miałaby
takiej okazji.
- Wszyscy spotkamy się na lotnisku niedaleko
Klingenthal. Poznasz ekipę.
- Ale wujku, nie mów nikomu, że jestem
chora, dobrze? Chcę te ostatnie miesiące przeżyć najnormalniej jak się da.
-W porządku. – uśmiechnął się do niej i
złapał jej dłoń. Miała w nim oparcie. Czuła to.
________
nie mogłam się powstrzymać do soboty, musiałam to wstawić.
Tak bardzo lubię to opowiadanie... a zwiastun, który większość z Was zachwala... mi też się podoba, przyznam się xD
Cieszę się, że tak licznie przybyłyście.
Niech ten odcinek będzie zadedykowany dla każdej z Was osobno. Bo gdyby nie Wy, nie byłoby tego tutaj :)
Ah, zapomniałam dodać. PPowoli zabieram się za coś nowego - Pamiętnik Morgensterna.
Zwiastun możecie obejrzeć na blogu - www.pamietnik-thomasa.blogspot.com w zakładce ZWIASTUN.
Serdecznie zapraszam do obejrzenia i zapoznania się z bohaterami tejże komicznej odsłony pamiętnika ^^
Ah, zapomniałam dodać. PPowoli zabieram się za coś nowego - Pamiętnik Morgensterna.
Zwiastun możecie obejrzeć na blogu - www.pamietnik-thomasa.blogspot.com w zakładce ZWIASTUN.
Serdecznie zapraszam do obejrzenia i zapoznania się z bohaterami tejże komicznej odsłony pamiętnika ^^
Jeju, ale to byl dobry odcinek, naprawdę.
OdpowiedzUsuńI w ogóle mówiłam już, że uwielbiam to opowiadanie mimo że dopiero się zaczęło?
Znaczy boję się końcówki, bo chyba wiem co szykujesz,ale nie chcę na razie o tym myśleć i skupiam się na tym co jest.
I wiesz, nie mogę się doczekać jak pojawi się Pieszczoszek ... dobra, skup się , Sylwia.
Bardzo współczuję Julii ... ale też się z nią w pełni identyfikuję. Gdybym była na jej miejscu i coż,miała odpowiednio ustawionych krewnych (nie umiem tego inaczej nazwać, wiem że nie brzmi to dobrze, ale ... ;p) to zażyczyłabym sobie dokładnie tego samego. Idealne zakończenie życia, naprawdę.
Dobra, bo zaczynam gadać tak, jakbym jej zazdrościła, przecież nie o to chodzi, nie jestem aż tak nienormalna.
Czekam na spotkanie Julii i Andiego. No i ... spodziewam się kłopotów, skoro ona nikomu nic nie powie o chorobie, prawda?
Oj, będzie bolało, wszystkich.
Tym bardziej nie mogę się doczekać, jej! :D
Trzymaj się :*
Gdzie ja mam głowę ...
UsuńMiałam Ci powiedzieć, że nie musisz mnie informować o nowościach na blogu, bo obserwuję, więc jestem na bieżąco :D
Z góry dzięki ;)
To ewidentna poprawa mego nastroju po całym dniu spędzonym w szkole. Ewidentna.
OdpowiedzUsuńNo.
niech oni się już poznają. Bo ja się doczekać nie mogę...
I chyba na tym poprzestanę, bo jadę autobusem i strasznie mnie trzęsie. Polskie drogi....
Buziaki, słonko! :*
Jeju juz kocham to opowiadanie ;D Piszesz świetnie ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi sie szybko ;)
Pozdrawiam ;***
Opowiadanie super, ale dostrzegłam mały błąd.. Skoro piszesz, że Werner jest bratem mamy tej małej to dlaczego napisałaś, że je on obiad przygotowany przez szwagierkę?
OdpowiedzUsuńNa pewno będę czekać na kolejne wpisy. ;)
Pozdrawiam.
masz rację, mój błąd, najpierw miała być taka opcja, że matka Julii jest szwagierką Wernera, ale mi się nie zgadzały powiązania rodzinne i nazwiska, więc zmieniłam i jak widać tego błędu nie dostrzegłam. Dziękuje bardzo za zwrócenie uwagi.
UsuńPozdrawiam :)
Mimo to, opowiadanie godne polecenia, czekam na kolejny rozdział ;D
UsuńCzekam na kolejne części i pojawienie się Pieszczoszka ^^
OdpowiedzUsuńTrafiłam i zakochałam się w tym zwiastunie.
OdpowiedzUsuńWzruszył mnie serio:)
Jeżeli kończyć życie to właśnie tak pięknie, spełniając swoje największe marzenie.
Podziwiam Julkę za jej siłę, za potrzebę walki i może nadal mam nadzieję na jakiś cud.
Nadzieja umiera przecież ostatnia...
Weny kochana:* Robisz genialne zwiastuny, Thomasowy także jest cudowny<3
Cudowny !
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć...
Mam nadzieję, że Julia będzie żyć jeszcze przez dłuuugie, dłuuugie lata ;) Cuda się zdarzają, rzadko, ale zdarzają. Jestem ciekawa, kiedy i jak wkroczy w życie Julii, Wellinger ;] Czekam na nexta, i pozdrawiam ;* zapraszam na nowy: Skoki-zyciem.blogspot.com
Bardzo lubię skoki :P fajny rozdział, ale bardzo poruszający. Szkoda, że naszym skoczkom dziś zawody nie poszły najlepiej. Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały. Zapraszam serdecznie na nowość do siebie.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej zaglądam na opowiadania o kadrze niemieckiej. Nie wiem co ze mną jest nie tak, kiedyś za nimi nie przepadałam xD No, ale do rzeczy. Zwiastun piękny, wersja Wake me up także. Pomysł na opowiadanie też super. Pierwszy rozdział mi się podoba, dobrze, że Julia dostała pozwolenie na spędzenie tego sezonu z wujkiem. Świat skoków jest totalnie magiczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Zwiastun naprawdę świetny :D Opowiadanie też genialnie się zapowiada . Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuń