Następnego
dnia obudziła się i od razu zaczęła się pakować. Trochę posmutniała na myśl, że
rozstawała się z tą bandą na prawie cztery dni. Wujek godzinę później stał pod
jej pokojem i wszyscy ruszyli busem w stronę lotniska, gdzie Julia z każdym się
pożegnała. Najtrudniej było jej się żegnać z Wellingerem. Za nim najbardziej
będzie tęsknić. W jakiś sposób przywiązała się do niego, bardziej niż do
Richarda, z którym można powiedzieć, że w tak krótkim czasie się zaprzyjaźniła. Poczuła jak Andreas wrzuca jej do kieszeni
karteczkę, jak się później okazało- z jego numerem telefonu. Uśmiechnęła się do niego i przytuliła na
pożegnanie. Jeszcze zanim wsiadła do samolotu z wujkiem, z którym leciała
prosto do Austrii, napisała wiadomość do Wellingera by miał jej numer.
~*~
Wysiadła z
taksówki. Pożegnała się z wujkiem i
zaczęła wyciągać z bagażnika swoje bagaże. Z pomocą przyszedł jej brat.
- To wpadnę
po ciebie w czwartek! – krzyknął Werner i odjechał. Pomachała mu jeszcze, jednak nie była pewna
czy to widział.
Przywitała
się z Alexem i swoją matką. Szczerze
musiała się przyznać, że za nimi tęskniła. Weszła do domu, w którym było czuć
zapach świeżo upieczonych ciasteczek.
Spojrzała na
swoją mamę z wielką nadzieją.
- Tak,
zrobiłam specjalnie dla ciebie – odpowiedziała i przytuliła się do córki.
- Mi nawet
nie pozwoliła palcem ich dotknąć! – oburzył się Alex, na co obie się głośno
zaśmiały. Tak, tego jej brakowało.
Brat pomógł
zanieść siostrze walizki do jej pokoju. Musiała szybko wrzucić większość rzeczy
do prania tak by wyschły do czwartku.
Każda
czynność jaką wykonywała robiła
zamyślona. Alex ją obserwował i widział, że zrobiła się trochę inna.
Taka bardziej nieobecna. Po obiedzie i deserze, wyszli na spacer. Poszli w
rejony Bergisel, gdzie mieli w zwyczaju chodzić
i rozmawiać jak przyjaciele. Mieli ze sobą naprawdę silne więzi. Nie
było to zwykłe rodzeństwo. Oni sobie ufali bezgranicznie i kryli siebie
nawzajem. Prawie nigdy nie kłócili się o
pilota od telewizora, czy o za głośna muzykę. Byli naprawdę zgranym i dobrze
rozumiejącym się rodzeństwem. Julia wielokrotnie się zastanawiała czy tak też
by było, gdyby nie była chora? Matka jak i brat twierdzili, że tak czy inaczej
by tak było. I tak dziwne, że tyle lat udało jej się przeżyć. Jednak żyć ze
świadomością, że w najbliższym roku wszystko straci, że jej rodzina będzie
musiała poradzić sobie bez niej, nie napawała jej wielkim optymizmem. Przecież
dlatego rzuciła szkołę. Po co się uczyć, skoro się i tak nie będzie zdawało
matury albo nie pójdzie się na studia?
- No to
opowiadaj – z rozmyślań wyrwał ją głos brata. Spojrzała na niego pytająco – No
jak było na skokach! Jacy oni są i tak dalej.
- Są
przezabawni. Wank cały czas by imprezował. Od początku miałam dobre relacje z
Freitagiem. Z Freundem jakoś nie dużo rozmawiałam, a jeśli już zaczął się temat
to gadaliśmy ile się da. Jest naprawdę sympatyczny. Wellinger jak się okazuje
jest w moim wieku, choć wygląda na bardziej dojrzalszego. Też jest godny
zaufania. Jednak do jest najbardziej wkurzające to, to, że wszyscy są ode mnie
o ponad głowę wyżsi. Czuję się przy nich jak jakiś krasnoludek. Kraus i Geiger
też są w porządku. – uśmiechnęła się
szeroko do brata.
- A o kim ty
tak cały czas myślisz, odkąd przyjechałaś, co? – i tu ją miał. Znał ją na
wylot. Westchnęła i już chciała mu skłamać. Że nikt nie siedzi w jej głowie, że
na telefon od niego nie czeka, jednak przerwał jej sygnał oznajmiający, że ma
wiadomość. Wyjęła telefon z nadzieją, że napisał Welli, jednak treść oznaczała zupełnie kogoś
innego.
- To Kraus.
Napisał, że poprawił mój wynik w MusikMasterze – zaśmiała się i włożyła telefon
z powrotem do kieszeni.
- Wracajmy
już. Zmęczona jestem – powiedziała i wstała z ławeczki. Brat westchnął
bezradnie i poszedł w ślady młodszej siostry. Wiedział, że jak będzie chciała z
nim pogadać to na pewno to zrobi, a jeśli nie, to z pewnością zagada do niej
przy innej okazji.
~*~
[ Andreas]
Wysiadłem z
taksówki wziąłem swoje bagaże. Przed domem już czekali na mnie rodzice i
siostry. Pogratulowali mi dobrych występów na zawodach i dopiero wtedy mogłem
wejść do domu. Oczywiście uroczysty obiad i tak dalej. Zawsze tak robią jak
wracam.
Nie powiem.
W głowie siedziała mi cały czas Julia, dla jasności – nie moja siostra lecz
siostrzenica trenera. Ona naprawdę była inna. Chyba bym skłamał, gdybym powiedział,
że nie jest moim ideałem. Ma chyba wszystkie cechy jaka powinna mieć moja idealna dziewczyna.
Wypakowałem
wszystkie swoje brudne rzeczy i wrzuciłem mamie do pralki. Ups. Jak zwykle
zapomniałem ich posegregować na jasne i ciemne. Czy jakoś tak. Wybacz mamo.
Zamknąłem
się w swoim pokoju pod pretekstem zmęczenia i obracałem w dłoni swój telefon.
Chciałem do niej zadzwonić, jednak czy to nie będzie nachalne z mojej strony?
Ledwo co się pożegnaliśmy a ja już do niej dzwonie. Chyba przesada. Poczekam do
jutra.
- Ty
oszuście jeden – automatycznie skierowałem wzrok w stronę drzwi, gdzie stała
moja siostra, Julia. Co za zbieg okoliczności, prawda?
- Miałeś
spać – zaśmiała się i zamknęła za sobą
drzwi. Oho, zawsze tak robi jak chce pogadać.
- Opowiadaj,
jak było na zawodach – usiadła obok mnie i czekała z niecierpliwością.
- Co tu
opowiadać. Klingenthal udane, natomiast Kuusamo już nie bardzo – wzruszyłem
ramionami.
- Poznałeś
tam kogoś? – a to ciekawska się znalazła. Znała mnie na wylot, podobnie jak
Tanja, jednak nie ukrywam, zawsze z Julią miałem najlepsze kontakty.
- Trochę się
zmieniłeś. Taki strasznie cichy jesteś z tego co zauważyłam. Przy obiedzie
kiedyś nawijałeś jak najęty a dziś cisza. Taki jakby trochę nieobecny czy coś w
tym stylu … - ileż można zaobserwować zmian w ciągu półgodzinnego obiadu!
Bystrzacha.
Opowiedziałem
jej o tym zjawisku, które przyjechało wraz z trenerem Schusterem. Powiedziałem również o imprezie, o podeptaniu
mnie jak i o skoczni. Julia o mało nie wybuchła śmiechem kiedy usłyszała, że
mnie zgniotła nogą. A to wcale nie było śmieszne! Kiedy naprawdę zacząłem ledwo
patrzeć na oczy, siostra mnie zostawiła w spokoju. Zamknęła za sobą drzwi, a ja
położyłem głowę na poduszce i przykryłem się ciepłym kocem, leżącym na fotelu.
Już odliczam
godziny do ponownego spotkania się z siostrzenicą trenera. Cholera, ja za nią
chyba tęsknie!
________
no to mamy dziesiątkę :*
Dodaję teraz, bo potem chyba powinnam przygotować się z matematyki...ale coś nie bardzo mi się chce.
Rozstanie z bandą wariatów i wiecznych imprezowiczów! Nie można non stop z nimi przebywać :D
Pochwalę się Wam. Wczoraj dostałam swój pierwszy autograf drogą pocztową! Morgenstern odpisał, a raczej ktoś z jego otoczenia przysłał mi DWIE kartki zamiast jednej. Ale co tam! :D Jestem taka szczęśliwa!
I na dodatek dzisiaj przyszła mi książka Miki Kojonkoskiego ^^
Koniec świrowania, nie chce byście zmieniły o mnie zdanie :P
Pozdrawiam Was kochane + lolle w szczególności :**