wtorek, 25 marca 2014

10. Der Abschied



Następnego dnia obudziła się i od razu zaczęła się pakować. Trochę posmutniała na myśl, że rozstawała się z tą bandą na prawie cztery dni. Wujek godzinę później stał pod jej pokojem i wszyscy ruszyli busem w stronę lotniska, gdzie Julia z każdym się pożegnała. Najtrudniej było jej się żegnać z Wellingerem. Za nim najbardziej będzie tęsknić. W jakiś sposób przywiązała się do niego, bardziej niż do Richarda, z którym można powiedzieć, że w tak krótkim czasie się zaprzyjaźniła.  Poczuła jak Andreas wrzuca jej do kieszeni karteczkę, jak się później okazało- z jego numerem telefonu. Uśmiechnęła się do niego i przytuliła na pożegnanie. Jeszcze zanim wsiadła do samolotu z wujkiem, z którym leciała prosto do Austrii, napisała wiadomość do Wellingera by miał jej numer.

~*~

Wysiadła z taksówki. Pożegnała się  z wujkiem i zaczęła wyciągać z bagażnika swoje bagaże. Z pomocą przyszedł jej brat.
- To wpadnę po ciebie w czwartek! – krzyknął Werner i odjechał.  Pomachała mu jeszcze, jednak nie była pewna czy to widział.
Przywitała się z  Alexem i swoją matką. Szczerze musiała się przyznać, że za nimi tęskniła. Weszła do domu, w którym było czuć zapach świeżo upieczonych ciasteczek.
Spojrzała na swoją mamę z wielką nadzieją.
- Tak, zrobiłam specjalnie dla ciebie – odpowiedziała i przytuliła się do córki.
- Mi nawet nie pozwoliła palcem ich dotknąć! – oburzył się Alex, na co obie się głośno zaśmiały. Tak, tego jej brakowało.
Brat pomógł zanieść siostrze walizki do jej pokoju. Musiała szybko wrzucić większość rzeczy do prania tak by wyschły do czwartku.
Każda czynność jaką wykonywała robiła  zamyślona. Alex ją obserwował i widział, że zrobiła się trochę inna. Taka bardziej nieobecna. Po obiedzie i deserze, wyszli na spacer. Poszli w rejony Bergisel, gdzie mieli w zwyczaju chodzić  i rozmawiać jak przyjaciele. Mieli ze sobą naprawdę silne więzi. Nie było to zwykłe rodzeństwo. Oni sobie ufali bezgranicznie i kryli siebie nawzajem.  Prawie nigdy nie kłócili się o pilota od telewizora, czy o za głośna muzykę. Byli naprawdę zgranym i dobrze rozumiejącym się rodzeństwem. Julia wielokrotnie się zastanawiała czy tak też by było, gdyby nie była chora? Matka jak i brat twierdzili, że tak czy inaczej by tak było. I tak dziwne, że tyle lat udało jej się przeżyć. Jednak żyć ze świadomością, że w najbliższym roku wszystko straci, że jej rodzina będzie musiała poradzić sobie bez niej, nie napawała jej wielkim optymizmem. Przecież dlatego rzuciła szkołę. Po co się uczyć, skoro się i tak nie będzie zdawało matury albo nie pójdzie się na studia?
- No to opowiadaj – z rozmyślań wyrwał ją głos brata. Spojrzała na niego pytająco – No jak było na skokach! Jacy oni są i tak dalej.
- Są przezabawni. Wank cały czas by imprezował. Od początku miałam dobre relacje z Freitagiem. Z Freundem jakoś nie dużo rozmawiałam, a jeśli już zaczął się temat to gadaliśmy ile się da. Jest naprawdę sympatyczny. Wellinger jak się okazuje jest w moim wieku, choć wygląda na bardziej dojrzalszego. Też jest godny zaufania. Jednak do jest najbardziej wkurzające to, to, że wszyscy są ode mnie o ponad głowę wyżsi. Czuję się przy nich jak jakiś krasnoludek. Kraus i Geiger też są  w porządku. – uśmiechnęła się szeroko do brata.
- A o kim ty tak cały czas myślisz, odkąd przyjechałaś, co? – i tu ją miał. Znał ją na wylot. Westchnęła i już chciała mu skłamać. Że nikt nie siedzi w jej głowie, że na telefon od niego nie czeka, jednak przerwał jej sygnał oznajmiający, że ma wiadomość. Wyjęła telefon z nadzieją, że napisał  Welli, jednak treść oznaczała zupełnie kogoś innego.
- To Kraus. Napisał, że poprawił mój wynik w MusikMasterze – zaśmiała się i włożyła telefon z powrotem do kieszeni.
- Wracajmy już. Zmęczona jestem – powiedziała i wstała z ławeczki. Brat westchnął bezradnie i poszedł w ślady młodszej siostry. Wiedział, że jak będzie chciała z nim pogadać to na pewno to zrobi, a jeśli nie, to z pewnością zagada do niej przy innej okazji.


~*~

[ Andreas]

Wysiadłem z taksówki wziąłem swoje bagaże. Przed domem już czekali na mnie rodzice i siostry. Pogratulowali mi dobrych występów na zawodach i dopiero wtedy mogłem wejść do domu. Oczywiście uroczysty obiad i tak dalej. Zawsze tak robią jak wracam.
Nie powiem. W głowie siedziała mi cały czas Julia, dla jasności – nie moja siostra lecz siostrzenica trenera. Ona naprawdę była inna. Chyba bym skłamał, gdybym powiedział, że nie jest moim ideałem. Ma chyba wszystkie cechy jaka powinna mieć moja idealna dziewczyna.
Wypakowałem wszystkie swoje brudne rzeczy i wrzuciłem mamie do pralki. Ups. Jak zwykle zapomniałem ich posegregować na jasne i ciemne. Czy jakoś tak. Wybacz mamo.
Zamknąłem się w swoim pokoju pod pretekstem zmęczenia i obracałem w dłoni swój telefon. Chciałem do niej zadzwonić, jednak czy to nie będzie nachalne z mojej strony? Ledwo co się pożegnaliśmy a ja już do niej dzwonie. Chyba przesada. Poczekam do jutra.
- Ty oszuście jeden – automatycznie skierowałem wzrok w stronę drzwi, gdzie stała moja siostra, Julia. Co za zbieg okoliczności, prawda?
- Miałeś spać – zaśmiała się  i zamknęła za sobą drzwi. Oho, zawsze tak robi jak chce pogadać.
- Opowiadaj, jak było na zawodach – usiadła obok mnie i czekała z niecierpliwością.
- Co tu opowiadać. Klingenthal udane, natomiast Kuusamo już nie bardzo – wzruszyłem ramionami.
- Poznałeś tam kogoś? – a to ciekawska się znalazła. Znała mnie na wylot, podobnie jak Tanja, jednak nie ukrywam, zawsze z Julią miałem najlepsze kontakty.
- Trochę się zmieniłeś. Taki strasznie cichy jesteś z tego co zauważyłam. Przy obiedzie kiedyś nawijałeś jak najęty a dziś cisza. Taki jakby trochę nieobecny czy coś w tym stylu … - ileż można zaobserwować zmian w ciągu półgodzinnego obiadu! Bystrzacha.
Opowiedziałem jej o tym zjawisku, które przyjechało wraz z trenerem Schusterem.  Powiedziałem również o imprezie, o podeptaniu mnie jak i o skoczni. Julia o mało nie wybuchła śmiechem kiedy usłyszała, że mnie zgniotła nogą. A to wcale nie było śmieszne! Kiedy naprawdę zacząłem ledwo patrzeć na oczy, siostra mnie zostawiła w spokoju. Zamknęła za sobą drzwi, a ja położyłem głowę na poduszce i przykryłem się ciepłym kocem, leżącym na fotelu.
Już odliczam godziny do ponownego spotkania się z siostrzenicą trenera. Cholera, ja za nią chyba tęsknie!
________
no to mamy dziesiątkę :*
Dodaję teraz, bo potem chyba powinnam przygotować się z matematyki...ale coś nie bardzo mi się chce.
Rozstanie z bandą wariatów i wiecznych imprezowiczów! Nie można non stop z nimi przebywać :D
Pochwalę się Wam. Wczoraj dostałam swój pierwszy autograf drogą pocztową! Morgenstern odpisał, a raczej ktoś z jego otoczenia przysłał mi DWIE kartki zamiast jednej. Ale co tam! :D Jestem taka szczęśliwa!
I na dodatek dzisiaj przyszła mi książka Miki Kojonkoskiego ^^
Koniec świrowania, nie chce byście zmieniły o mnie zdanie :P
Pozdrawiam Was kochane + lolle w szczególności :**

wtorek, 18 marca 2014

9. Der schönste Ausblick



Niedziela. Siedzę i marznę wraz z Freitagiem i resztą skoczków, którzy nie zakwalifikowali się na zawody. Co rusz godzina rozpoczęcia się przesuwa, przez fatalne warunki panujące na skoczni.  Masakra. Zrobiłam kilka zdjęć, ale nic poza tym.  Siedzę i myślę. Naprawdę nie zazdroszczę skoczkom, stania tam na górze i stresowania się. Powoli się obawiam, że zawody zostaną odwołane.

Półtorej godziny później, Walter Hofer oznajmia wszystkim, że zawody się nie odbędą.
Przecież to tragedia dla kibiców, którzy wydali swoje pieniądze i jeszcze nie zobaczą skoków. Masakra. Ale przecież  nie można ryzykować zdrowia skoczków, prawda?

- To co, robimy coś z resztą popołudnia, czy siedzimy w pokojach jak kołki? – zagadał Kraus.
Oczywiście, Wank jako pierwszy się podniósł skostniały z ławeczki i jego chytry uśmieszek oznajmiał tylko jedno.
- Jak to co, impreza! – zaproponował, na co reszta przystała.
Julia, jako dobry organizator  zadeklarowała się, że pójdzie wraz z Wankiem i Geigerem do sklepu i kupią najpotrzebniejsze rzeczy.
- Ale spokojnie młody, nie zabiorę ci jej – usłyszała cichy szept za sobą. Zaśmiała się pod nosem i udała, że nic nie słyszy. Rzecz jasna te słowa kierował Wank do najmłodszego zawodnika w tej kadrze.
W dobrych humorach udali się do pobliskiego marketu. Geiger rzucił się na koszyk i jeździł z Wankiem w środku jak wariat. Julka kręciła głową z niedowierzania. Brała to co wpadło jej w ręce i trzymała. Kiedy jednak łaskawie jej towarzysze się przy niej zjawili, Wank wziął od niej wszystkie rzeczy i wpakował do wózka. Jednak kiedy chciał przejechać do innego działu, potrącił dziewczynę, której z rąk wypadło mleko i rozlało się.
- Najmocniej przepraszam! Nie chciałem! – nie spojrzał na nią i od razu wyjął z kieszeni chusteczki ( które o dziwo miał w kieszeni) i zaczął wycierać podłogę. Kiedy ją ujrzał,  prawie szczęka mu opadła do kolan. Wpatrywał się w nią jak w obrazek.
- Przepraszam za kolegę, jak widać, nie umie się porządnie zachować – powiedziała Julia i zamknęła szczękę Wankowi. Geiger prawie położył się na podłodze ze śmiechu. Dziewczyna, którą potrącił skoczek zarumieniła się bardzo i odeszła, co chwilę odwracając głowę w kierunku Andreasa.
Kiedy zniknęła w drugim dziale, Wank dalej nie mógł się otrząsnąć. Widziała, jak na nią patrzał. Pomachała mu ręką przed oczami, a ten się ocknął.
- Ale z ciebie kretyn! Skoro ci się spodobała to leć po numer! – pogoniła go i sama zaczęła pchać wózek. Andi ruszył w poszukiwaniach za potrąconą dziewczyną.
Geiger stanął przy kasie i zaczął wraz z Julią wypakowywać zakupy na taśmę. Kiedy już mieli płacić, Wank właśnie podchodził do nich, uśmiechnięty od ucha do ucha.  Geiger na spółę z Andim zapłacili za rzeczy. Julka również chciała się dorzucić, jednak oni kategorycznie jej zabronili.
- Jesteś siostrzenicą trenera! Nie wypada!
Dziewczyna wybuchła śmiechem. Jeszcze takiej wymówki nie słyszała.
W drodze do hotelu spotkali Schustera. Ten wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. No tak, Julka szła i w ustach miała lizaka, a oni dźwigali zakupy.
- Jak ty to zrobiłaś?
- A widzisz wujku. Trzeba umieć ich sobie ustawić – zaśmiała się i dalej kierowała się z chłopakami do hotelu.

Po dojściu do pokoju Wanka, Julia wzięła się za rozpakowywanie rzeczy.  Trochę chipsów, piwa, jakieś pianki. Jako sportowcy nie mogli się przecież zbytnio objadać..
Godzinę po rozpoczęciu „imprezy” jakkolwiek można nazwać spotkanie skoczków w kilku kadr i upijanie się, wraz z zagryzaniem „czegoś niedozwolonego”, Welli podszedł do szatynki i wziął ją za rękę. Na jego ramieniu wisiała jakaś czarna torba, której Julia za Chiny Ludowe nie mogła zidentyfikować.
- Porywam cię – odpowiedział, na zdziwioną minę dziewczyny.
- A można wiedzieć gdzie? – zaśmiała się, niedowierzając w to co się teraz dzieje.
- Zobaczysz – jego tajemniczość była tak pociągająca, że Julia nie wiedziała  co robić.
Doszli pod oświetloną kilkoma reflektorami skocznię. Wjechali windą dla skoczków na samą górę. Dozorca wpuścił ich bez żadnego zająknięcia. Julia podejrzewała, że Andreas już to zaplanował ciutkę wcześniej.
- Jakim cudem możemy tu być? – zapytała, wpatrując się w widok zza okna windy.
- Dogadałem się z kolesiem – poruszał zabawnie brwiami. W dalszym ciągu trzymał jej rękę. Dziewczynie to w żadnym wypadku nie przeszkadzało. Miał tak przyjemnie ciepłe dłonie, że sama nawet nie chciałaby ich puszczać.
Dojechali na samą górę i zeszli na wysokość gdzie w tej chwili znajdywała się belka dla skoczków.
- Siadaj, Wsuń się na sam środek – powiedział i drugą ręką wskazał mniej więcej miejsce gdzie powinna usiąść.  Zrobiła tak jak polecił i zaparło jej dech w piersiach. Tak pięknego widoku na miasto jeszcze w swoim życiu nie widziała.
- Wziąłeś może… - zaczęła, jednak Wellinger uprzedził ją. W ręku już trzymał wypakowany z czarnej torby aparat.
- Wiem, że się z nim nie rozstajesz – uśmiechnął się i podał jej sprzęt. Robiła tyle zdjęć ile się dało.  Trudno było trzymać nogi w powietrzu i jeszcze robić zdjęcia, jednak dała radę.
Kiedy zeszła z belki, potknęła się o skrawek dywanika, o którym chyba organizatorzy zapomnieli. Wpadła  wprost w jego ramiona. Zakłopotana, podziękowała mu. Wracając, trzymali się za rękę. Kiedy byli już pod hotelem, z balkonu Wanka, usłyszeli jego głos, że bardzo do siebie pasują.  Słychać było, że jest już trochę wstawiony, a ponoć człowiek pijany, to człowiek szczery.
Julia poczuła się trochę zmęczona, dlatego odmówiła Wellingerowi, żeby poszli na resztę imprezy. Zrozumiał to i nie namawiał nachalnie. Pożegnali się przed jej pokojem. Ucałowała jego policzek, dziękując za to wspaniałe przeżycie jakim było wejście na skocznie i zobaczenie widoku.
Umyła się i przebrała w piżamę. Położyła się do łóżka i zasnęła z uśmiechem na ustach.  Podobnie jak on kilka godzin później.

 ________
chyba początek rozdziału idealnie opisuje to co się działo w Harrachovie. Masakra jakaś. Ale przynajmniej nie wróciłam z pustymi rękoma :D Autograf Wellingera i Tepesa już jest w mojej świeżo zaczętej kolekcji. Tak się cieszyłam(i cieszę wciąż!) jak dziecko.Jeden podpis a jak może uszczęśliwić człowieka, nie? :D
Gdyby nie wsparcie lolle chyba bym tam miała jakąś depresję... Dziękuję ci kochana za wszystko <3
Do tej pory nie mogę zapomnieć głosu Wellingera,mówiącego " ja" i "bitte", oraz spojrzenia Tepesa! haha. Oraz oczywiście odmowy Fannemela i Ziobry. To straszne -.-
Nie przynudzam więcej. Każda wie jak było w Harrachovie, więc nie będę mówić jaka byłam zła na pogodę i samego Hofera. No ale cóż, z pogodą się nie wygra. A mamut do mamut. Jednakże atmosfera była świetna *.*
Oddaje wam ten rozdział do oceny. Trochę spóźniony, ale jest!
 Zostało już 5 rozdziałów do końca, ale nie zabijajcie mnie, dobrze?
Buziaki :*

piątek, 7 marca 2014

8. Rendezvous



Wieczór z Andim był fantastyczny. Ubrał się w koszulę z kołnierzykiem    (oczywiście z logami sponsorów, bo kto by wpadł na pomysł by pójść na randkę w trakcie zawodów) i dżinsy. Kiedy go zobaczyłam, jeszcze bardziej mi się spodobał. Przeszliśmy się dość spory kawałek od hotelu kiedy dotknął moich rąk. Były strasznie zimne, ale u mnie to zazwyczaj normalne. Nie pytał się czy jest mi zimno, tylko od razu skierowaliśmy się do knajpki niedaleko. Zamówiliśmy po gorącej czekoladzie i rozmawialiśmy…

- Jakiej muzyki słuchasz? – zapytał się jej po czym spojrzał w jej brązowe oczy. Lubił takie. Strasznie go kręciły.
- Rocka, ale też trochę zwykłych piosenek, które lecą zawsze i wszędzie w radiu. A ty?
- Wszystkiego praktycznie. – uśmiechnął się do niej.
- Zabierzesz mnie kiedyś tam na górę? Chciałabym zobaczyć miasto nocą, a ze skoczni widok jest pewnie najpiękniejszy, prawda?– zapytała i wskazała na skocznię, na którą mogli popatrzeć  z okna przy którym siedzieli.
- Prawda. Kiedy siedzę na belce miasto jest cudne. Kiedy lecę, nie słyszę jak ludzie gwiżdżą, krzyczą i kibicują. Dopiero kiedy wyląduję wracam do świata.
Znów sobie to wyobrażała. Mówił o skokach z taką pasją i miłością, że wiedziała doskonale, że to co robi nie jest wymysłem niespełnionych ambicji ojca. Wiedziała, że on to po prostu kocha i żyje tym. 
Kiedy zrobiło się naprawdę późno, odprowadził ją pod same drzwi jej pokój. Podziękowała serdecznie za mile spędzony wieczór i ucałowała jego policzek.
- Dobranoc- powiedziała i posłała mu perlisty uśmiech.
- Słodkich snów – odpowiedział i zniknął w swoim pokoju.

Od tamtego dnia, wychodzili sami dość często. Na tyle ile pozwalał czas na tyle znikali, praktycznie nikomu nic nie mówiąc. Czasami nawet zostawali w pokoju i po prostu rozmawiali.
Jednego wieczora – na dzień przed kwalifikacjami w Kuusamo, Niemcy wraz z Norwegami i Słoweńcami urządzili sobie wieczór gier. Wszystkim wytłumaczono zasady, oczywiście po angielski i zaczęli. Julia robiła zdjęcia i co drugą kolejkę dołączała się do grania. Norwegowie oszukiwali choć to i tak Słoweńcy albo Niemcy na przemian wygrywali. Andreas patrzał na nią i puszczał jej oczko, powodując tym różowy rumieniec na policzkach.
Zbliżyli się do siebie. Andreas z dnia na dzień miał coraz mniej oporów. Czuł się przy niej bardzo swobodnie. Nikt by nawet nie pomyślał, że znając się dopiero tydzień.

Następnego dnia, po południu odbyły się kwalifikacje.
Wiatr bardzo im przeszkadzał. Kofler i Fannemel nie zakwalifikowali się do zawodów. Podobnie jak Damjan. Kraft został zdyskwalifikowany za "nieprzepisowy strój".  Nie musiała obawiać się o występ Wellingera w Pucharze Świata w Kuusamo. Był w czołowej dziesiątce i występ miał i tak zapewniony, podobnie jak Kraus. W czołówce kwalifikacji był Morgenstern, Freund i Loitzl.  Geiger i Wank, również sobie poradzili i zakwalifikowali się.

Dzień później odbyły się zawody pucharowe. Julka powoli przyzwyczajała się do swojego „zawodu” jaki ma na plakietce. Fotograf. Chodziła między sektorami i robiła dużo zdjęć.  Z różnych perspektyw. Kiedy leciał Wellinger odruchowo wstrzymała oddech i zacisnęła mocniej kciuki.  Skok nie był jakiś wybitnie daleki, jednak cieszyła się w faktu, że Andreas wystąpi w drugiej serii, podobnie jak  Marinus, Morgenstern, Schlierenzauer, Karl i Severin.  Wank, Loitzl i Mechler wylądowali  niestety poza kwalifikującą się do drugiej serii trzydziestką.
W przerwie pobiegła szybko do chłopaków, którzy zaraz mieli ruszać na górę i oddać swoje skoki Życzyła wszystkim jeszcze raz powodzenia. Jej wzrok spoczął na Wellingerze. Uśmiechnęła się do niego. Dodała mu tym samym jeszcze więcej otuchy.
Pokazała wszystkim, że będzie mocno trzymać kciuki i pobiegła na swoje miejsce, na którym stał już Freitag.
- Brakuje mi skakania – powiedział, kiedy zaczęła się druga seria.  – Za tydzień już chyba wystąpię. Mam już dość leżenia plackiem w czasie treningu.
- Będzie dobrze. A jak twoja stopa? – zapytała, na chwilę wyłączając aparat.
- Coraz lepiej. Już wcale mi nie dokucza. Pogadam z lekarzami i mam nadzieję, że już mnie puszczą na zawody.
Po drugiej serii, Wellinger poprawił swoją pozycję. Z dwudziestej czwartej wzniósł się na piętnastą. Na podium z kolei stanął Schlierenzauer,  Kraus i Morgenstern.
Wszyscy gratulowali Marinusowi drugiego miejsca.

Oczywiście nie obyło się bez oblewania” tego. Mała impreza w knajpie, w której byliśmy z Wellingerem.  Kiedy reszta piła, ja z Andim siedzieliśmy sobie w spokoju i rozmawialiśmy. To dziwne, ale mieliśmy dużo tematów, pomimo że różniliśmy się nawet w kwestii piłki nożnej. Ja byłam za FC Barceloną, on natomiast za Bayernem Monachium. Przeciwieństwa się ponoć przyciągają, prawda?

[ Andreas ]
Odprowadziłem z pomocą Freunda i Freitaga resztę pijaków. Mieszkać z Wankiem pod jednym dachem to naprawdę katorga.  Rzuciłem go na łóżko i sam powoli zacząłem się kłaść, kiedy Andi się do mnie odezwał.
- I jak tam sprawy z Julką?
- Bardzo dobrze. – odpowiedziałem krótko. Miałem się mu spowiadać? Że Julia coraz bardziej mi się podoba? Że powoli zaczynam świrować kiedy jej nie ma obok mnie? Przecież to chore, a Wank nie jest moim osobistym terapeutą.
- W takim tempie to lada chwila a wylądujecie ze sobą w łóżku!
W tym momencie chciałem mu naprawdę przyłożyć. Mało mnie to obchodzi, że jest idiotą i moim przyjacielem.  JA nie jestem taki, ona tym bardziej. Zakończyłem ten temat. Przestałem się odzywać do tego kretyna. Z nim po pijaku nie ma co dyskutować. I tak nie przegadasz. Odwróciłem się plecami do niego i wysłałem Julce smsa, życząc dobrej nocy. Nie odpisała, czyli pewnie poszła spać.  Ja chciałem zrobić to samo, jednak Wank tak cholernie chrapał, że tynk spadał z sufitu. Wkurzyłem się i poszedłem do panów FF. U nich zawsze jest cisza i spokój. Przytargałem za sobą materac z łóżka, poduszkę i kołdrę. Chłopacy pozwolili mi u siebie się przespać, za co byłem im bardzo wdzięczny. Nie minęło kilka minut a zasnąłem na tyle mocno, że nawet chrapanie Wanka z drugiego korytarza mnie nie obudziło.
 _______
końcówka Andiego trochę zabawna, coś trzeba było zrobić by umilić sobie ten wieczór, prawda?
Welli nie wszedł do II serii, Tepes się nawet nie zakwalifikował do konkursu... Szczyt wszystkiego no!
Ale warunki były do kitu. Wybaczam obu panom. Hayboeck w jakiej jest formie, aż miło!
Stoch powiększył przewagę, Prevc się nie dostał do II serii... Wyczuwam Kryształową Kulę!
Swoją drogą w zeszłym tygodniu wysłałam list do Romoerena i Morgensterna, z prośbą o autografy i już mnie roznosi, bo chcę odpowiedź haha. Głupia jestem, poczekam sobie jeszcze z miesiąc! 
W środę wyjeżdżam ( tak tak, do Harrachova) więc pewnie kolejny rozdział pojawi się po 17-stym marca, chyba że wezmę ze sobą laptopa i czeski internet w domku pozwoli na publikację :)
Zobaczymy jak będzie. Jak będzie wcześniej niż 17 marca to będzie, jak nie, to z góry przepraszam, ale skoki w tym momencie ważniejsze ^^
Pozdrawiam :***